Uwaga! To nie jest miła opowieść o zajączku i symbolice
wielkanocnego koszyczka. Tak jak nie jest nią historia ostatnich dni ziemskiego
życia Jezusa Nazarejczyka. Przemoc, krew i śmierć w linkowanych materiałach.
Prześladowana
jest religia chrześcijańska, atakowany
jest duch Kościoła przez: podcinanie zaufania do Boga, promocję
materialistycznego i hedonistycznego nastawienia do życia, selektywne
traktowanie przykazań Bożych, uznawanie chrześcijaństwa jedynie za
światopogląd, zaniechanie modlitwy, szydzenie z wiary i wierzących, promocję i
narzucanie praw niezgodnych z sumieniem chrześcijańskim.
Chrześcijanie są
najbardziej prześladowaną grupą religijną na świecie. Giną nie tylko z rąk organizacji terrorystycznych, najczęściej
mordowani są przez innowierców. Ocenia się, że z powodu wiary w Chrystusa
cierpi na całym świecie ok. 150 mln ludzi. Co roku ginie ponad 170 tys.
chrześcijan. Oznacza to, że co kilka minut śmiercią męczeńską umiera gdzieś
wyznawca Chrystusa.
Około 85% tych
prześladowań i mordów ma miejsce w krajach zamieszkanych przez muzułmańską większość. Dla przykładu
– drastycznie zmniejszyła się liczba chrześcijan na Bliskim Wschodzie: z 20% w 1990
roku do tylko 2% dziś. Naturalnie nie wszyscy zostali zamordowani, niektórym
udało się zbiec, inni zostali zmuszeni do przyjęcia wiary swych prześladowców.
Nie można dłużej
udawać, że nic się nie dzieje.
Od kilku lat
przedstawiciele wyznaniowego państwa islamskiego (ISIS) prowadzą totalną wojnę religijną. Hodry sadystycznych
morderców z imieniem Allacha na ustach niosą śmierć „niewiernym”. Mamy do czynienia z systematycznym,
planowym wyrzynaniem chrześcijan. To nie przypadkowe czy okazjonalne działania,
bo:
W ten
sam sposób atakowani i mordowani są chrześcijanie tak w krajach Bliskiego
Wschodu jak w Indonezji, Afryce czy w Azji. Członkowie mniejszości chrześcijańskich
giną w wyniku tortur, przez ścięcie głowy, wykrwawienie po podcięciu gardła, ukrzyżowanie.
Islam
albo śmierć – tę „propozycję” słyszą nie tylko chrześcijanie pojmani w każdym zakątku
świata. Konwertyci z
islamu są zabijani. Misjonarze chrześcijańscy są atakowani, więzieni, ścinani.
Chrześcijanki
są porywane, gwałcone, zmuszane do wyrzeczenia się wiary, poślubienia swych
prześladowców.
Boże Wszechmocny,
powstrzymaj ten rozlew krwi i oszczędź nam losu naszych sióstr i braci w
wierze. Ustrzeż przed męczeństwem dzieci, które nie są winne niczemu. Niech
Dobry Pasterz zaprowadzi na spotkanie ze swym Ojcem wszystkich swych wyznawców,
a zwłaszcza umierających w przerażeniu i męce. Niech wraz z nieprzebranym Bożym
Miłosierdziem spłynie na prześladowców opamiętanie.
Datę świąt wielkanocnych,
zgodnie z tradycją, wyznacza się na pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej
pełni Księżyca, tj. po 21 marca. W tym roku
Wielkanoc wypada 5 kwietnia.
Sprawy duchowego
przygotowania się na ten czas nie będą tu rozważane. Wspomnę tylko, że Ostatnia
Wieczerza, spożywana przez Jezusa i Jego uczniów w Wielki Czwartek, była tradycyjnym
posiłkiem przygotowywanym w święto Przaśników(Pascha, Pesach), które bogobojni Żydzi obchodzili na
pamiątkę wyprowadzeniaz ziemi
egipskiej. Jezus nie odcinał się od tradycji, z której wyrósł.
W moim domu
odbędzie się wszystko zgodnie z polską i naszą rodzinną tradycją. Proponuję
więc, tym razem z przepisów moich i mojej siostry, dwa świetne ciasta:
twarogową paschę i kruche ciasto z marmoladą, mogące doskonale zastąpić
mazurek.
Pascha
składniki:
1 kg tłustego,
suchego i nie kwaśnego twarogu
5 żółtek
20 dkg masła
¼ litra słodkiej
śmietany
30 dkg cukru
różnorodne
bakalie – 30-40 dkg
wykonanie:
Twaróg zemleć.
Żółtka utrzeć z cukrem na parze na gładką, puszystą masę. Dodać śmietanę,
ogrzewać mieszając, ale nie gotować. Zdjąć z naczynia z parą, nieco
przestudzić, włożyć masło, twaróg, bakalie i starannie wymieszać. Na głębokie,
gęste sito położyć lnianą ściereczkę lub specjalną tkaninę do odciskania sera, włożyć
paschę i porządnie obciążyć. Ustawić na garnku, aby miała gdzie spływać
serwatka. Wstawić do lodówki. Masa potrzebuje czasu, aby dobrze zakrzepła (np. całą
noc). (Do masy można dodać galaretkę owocową lub żelatynę, wtedy lepiej się
zsiądzie). Ściętą paschę wyłożyć na talerz, obłożyć świeżymi owocami i polać
polewą czekoladową.
polewa czekoladowa:
½ kostki masła
½ szklanki cukru
2 łyżki wody
2 łyżki kakao
Gotować składniki
na wolnym ogniu, gdy masa zacznie gęstnieć, jest gotowa.
Placek z kruszonką kakaową doskonale zastępuje mazurek.
na ciasto:
15 dkg
niesolonego masła
10 dkg cukru +
cukier waniliowy
2 jaja
skórka cytrynowa
z dużej cytryny
30 dkg mąki
10 dkg mąki
ziemniaczanej
4 łyżeczki
proszku do pieczenia
1 słój kwaskowego
dżemu
wykonanie:
Zmieszać dwa
rodzaje mąki z proszkiem do pieczenia. Masło utrzeć z cukrem i jajami na gładką
i puszystą masę, dodać skórkę z cytryny (ciasto powinno mieć wyraźny smak) i
mieszaninę mąki z proszkiem. Wyłożyć na wysmarowaną blachę. Z poniższych
składników szybko zagnieść kruszonkę.
na kruszonkę:
30 dkg mąki
6 dkg kakao
20 dkg cukru +
cukier waniliowy
20 dkg
roztopionego masła
Ciasto posmarować
dżemem i posypać kruszonką. Piec w temp. 1800 C (3500 F) przez
ok. 35-40 minut.
Ciasto to najbardziej
smakuje z dżemem z czerwonej borówki, gdyż są one mało słodkie i nieco cierpkie,
w sam raz do ciasta. Polecam dżem dostępny w sieci sklepów szwedzkiej marki. Życzę smacznego!
Z kuchni mojego
zięcia, który świetnie gotuje, proponuję łatwe w przygotowaniu i smaczne danie
dla jaroszy i dla tych, którzy lubią owoce morza. Zanim jednak zdecydujecie się
na zakup dwóch funtów krewetek, które do tanich produktów nie należą, trzy
ostrzeżenia:
1) krewetki, jak wszystkie owoce morza, są „bogate” w cholesterol,
2) mogą powodować niebezpieczną alergię nawet u osób, które już wcześniej je
jadły,
3) lepiej nie podawać ich małym dzieciom, a zwłaszcza tym, które cierpią
na różnego pochodzenia alergie skórne.
składniki:
¼ szklanki mąki
½ szklanki oleju
warzywnego
1 średnia cebula –
posiekać
1 średnia zielona
papryka – posiekać
1 łodyżka selera
naciowego – posiekać
1 ząbek czosnku –
zmiażdżyć
1 puszka pomidorów
(14,5 uncji= 411 g)
1 puszka pasty
pomidorowej (6 uncji=170 g)
4 liście laurowe
1 łyżka stołowa
sosu Worcestershire
½ łyżeczki
ostrego sosu (hot pepper)
sól i pieprz do
smaku
2 funty (0,91 kg)
surowych krewetek – świeżych lub mrożonych średniej wielkości, bez muszelek i
żyłek. Mrożone krewetki wyłożyć zawczasu na sito, przelać wodą i porządnie osączyć.
wykonanie:
W głębokiej
patelni albo w dużym rondlu rozmieszać trzepaczką mąkę z olejem na gładką masę.
Gotować mieszając na średnim ogniu, aż mąka zbrązowieje. Dodać cebulę, paprykę,
seler i czosnek i gotować warzywa do miękkości (ok. 5 minut). Następnie włożyć
zawartość puszki z pomidorami i pastę pomidorową, listki laurowe, sos Worcestershire
i ostry sos hot pepper. Przyprawić do smaku solą i pieprzem. Gotować na wolnym
ogniu pod przykryciem 45-50 minut. Po tym czasie dodać krewetki i gotować dalej
na wolnym ogniu bez przykrycia, aż staną się różowe, około 5-6 minut. Usunąć listki
laurowe. Podawać z ugotowanym na sypko ryżem. Z podanej ilości uzyskuje się
przynajmniej 6 porcji.
Sądzę, że każda
gospodyni chce przygotować coś specjalnego na wielkanocne śniadanie, aby
zaskoczyć domowników. Kilka lat temu dokonałam tego, podając na stół prawdziwe
jajka z niespodzianką. Od tamtej pory jest na nie ciągłe zapotrzebowanie, toteż
weszły na stałe do mojego kulinarnego repertuaru.
Proszę spróbować.
1. Jaja po arabsku
składniki:
jaja (2-3 połówki
na 1 dorosłego biesiadnika)
szalotka –
koniecznie
natka
płaskolistnej pietruszki / italian
parsley (jest bardziej aromatyczna)
sól
biały pieprz
świeżo mielony
cynamon
dobry, jasny olej
warzywny
na sos:
dobry majonez
jogurt naturalny
świeży czosnek –
ilość ząbków zależy od ilości sosu, ale radzę umiar
wykonanie:
Jajka ugotować na
twardo, przepołowić wzdłuż. Żółtka wyjąć, przetrzeć przez sito lub rozdrobnić
widelcem. Dodać posiekaną drobniutko cebulkę (używam szalotkę, bo jest
delikatna w smaku) i natkę, doprawić solą i pieprzem. „Skropić” farsz ostrożnie
cynamonem, tyle tylko, aby była delikatna „cynamonowa nuta”. Ostrzegam, że naprawdę
łatwo przedobrzyć, a wówczas farsz jest nie do uratowania i nadaje się do...
wyrzucenia. Kiedy uzyskamy pożądany smak (proszę nie żałować pieprzu), trzeba
dodać tyle oliwy, aby masa się nie rozsypywała. Nadzienie formować w kulki i
wkładać w białka pięknie ułożone na listkach sałaty lub na specjalnym półmisku
do jaj, a tuż przed podaniem polać sosem lub podać go osobno w szklanym dzbanuszku. Kombinacja delikatnego, lekkiego czosnkowego
sosu z cynamonowo-pieprznym smakiem farszu jest wspaniałym doznaniem
pobudzającym apetyt. Smacznego!
A jakie jeszcze
specjały możemy podać? Polecam bardzo pyszną i oryginalną przystawkę z
wędzonego łososia, z pomidorów i surówkę z kopru włoskiego.
2. Roladki z wędzonego łososia
Jeśli nie udało
się kupić ładnych, dużych plastrów ryby, można sprytnie ułożyć mniejsze kawałki
i również uzyskać równą roladkę.
składniki:
plastry wędzonego
łososia
majonez
kapary
szparagi z puszki
(w wodnej zalewie)
świeży koperek
posiekany i gałązki
ósemki cytryny
wykonanie:
Plastry łososia posmarować
majonezem zmieszanym z kaparami. Poprószyć posiekanym koperkiem. Na to położyć 2
gałązki szparagów z puszki (mogą być białe i zielone), zawinąć roladkę. Ułożyć
na półmisku, ozdobić gałązkami koperku i cząstkami cytryny.
3. Pomidory nadziewane
Pomidory powinny
być nieduże i dobrze dojrzałe, ale twarde. Ściąć górę (nie od łodyżki) i wyjąć
miąższ. Można go zjeść, bo się nie przyda, lecz „pokrywkę” należy zachować.
nadzienie: wszystkie składniki drobniutko pokroić.
resztki pieczeni (najlepiej
indyczej lub z kurczaka, innego mięsa nie polecam)
Połączyć
nadzienie z sosem, sprawdzić smak, nadziać pomidory. Można fantazyjnie przykryć
odciętą częścią pomidora lub plasterkiem ugotowanego jajka. O dekoracji
półmiska nie wspominam, bo to oczywista oczywistość. PS Pomidory można nadziać również dowolną kombinacją jarzyn i sera, dosotosowując smak sosu.
4. Surówka z kopru włoskiego (fenkuł)
Można ją podawać
jako samodzielną przekąskę lub jako surówkę do pieczonego drobiu. Jest to
oryginalna kompozycja smakowa, którą zapewnia połączenie anyżowego kopru ze
słodką pomarańczą i nieco cierpkawym mango. Mango należy wybierać uważnie,
unikając owoców nierówno dojrzałych lub zbyt dojrzałych.
składniki:
duża młoda bulwa
kopru włoskiego
1 łyżka prażonych
pestek dyni
1 mango
1 pomarańcza
na sos:
2 łyżki jogurtu
2 łyżki soku z
pomarańczy
1 łyżka śmietany
1 łyżka soku z
cytryny
pieprz
wykonanie:
Od kopru odciąć
łodygi wraz ze zgrubiałymi częściami. Przekroić bulwę na pół, pokroić w
cieniusieńkie paseczki i włożyć do salaterki. Mango i pomarańczę pokroić w
drobną kostkę i wymieszać z koprem. Surówkę polać sosem i posypać prażoną
dynią. Przed podaniem niech odstoi w lodówce.
Życzę smacznego!
----------------------------
Niestety, nie
zaprezentuję zdjęć moich dań. Nie sądziłam, że kiedykolwiek bedą mi potrzebne.
-----------------------------
Symbole z wielkanocnego koszyka...
Sól –
chroni mięso przed zepsuciem. Święcona sól ma uchronić dusze przed „zepsuciem”,
czyli złem. Palma – to pamiątka
uroczystego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy. Mieszkańcy tego miasta wiwatowali
na cześć Jezusa, powiewając gałęźmi palmy. Rzeżucha,
młody zielony owies, gałąź bukszpanu lub mirtu – do wielkanocnego koszyka
wkłada się zieloną gałązkę, jest ona symbolem pokoju, który przynosi Chrystus. Pisanki – były kiedyś przedmiotami do
gry. Turlało się pisanki po świątecznym stole, zderzając je ze sobą. Czyje
jajko się wcześniej nadtłukło, ten przegrywał. Malowano je, żeby wiedzieć,
które jest czyje. Potem o grze zapomniano, a o malowaniu jajek – nie. Są
znakiem nowego życia, przypominają chrześcijanom, że Chrystus zmartwychwstał,
czyli zaczął żyć na nowo. Zajączek –
przypomina chrześcijanom, że nie tylko ludzie cieszą się ze zmartwychwstania
Chrystusa, lecz i zwierzęta. Baranek
– Żydzi jedli potrawy z pieczonego baranka przed ucieczką z Egiptu. Baranek
jest odtąd znakiem wolności. Chrześcijanie wierzą, że Jezus, umierając na
krzyżu, uwolnił ludzi od ich grzechów.
Zwyczaj malowania
jajek jest bardzo stary. W czasach pogańskich jajko było symbolem życia,
przyrody odradzającej się wiosną. Ludzie wierzyli, że pisanka chroni przed
złymi mocami. Zakopana pod nowo budowanym domem miała przynosić pomyślność.
Rzucona w płomień – gasiła pożar. Umieszczona w oknie – chroniła przed
uderzeniami pioruna. Wkładano ja do pierwszej kąpieli noworodka, by dziecko
zdrowo się chowało. W czasie uroczystego śniadania wielkanocnego dzielimy się
święconym jajkiem, co ma zapewnić zdrowie i szczęście całej rodzinie.
Zwykle tak bywa,
że gdy przypominam sobie jakiś epizod, obrasta on wydarzeniami i postaciami
luźno z nim związanymi. Zaczynam zastanawiać się, czy w jakiś sposób nie mogę
wykorzystać tych minionych zdarzeń i osób, które tak wyraziście stanęły mi
przed oczymi. Tak jest z melodiami, z pieśniami – prawie każda z tu
przypomnianych ma swoje zakorzenienie w mej pamięci, swoją historię łączącą się
czy to z najbliższymi, czy tylko z tymi, z którymi los zetknął mnie przelotnie.
Ta pieśń patriotyczna powstała w 1792 roku z okazji
przymusowej emigracji Tadeusza Kościuszki spowodowanej
klęską wojsk polskich w wojnie z Rosją i przystąpieniem króla Stanisława
Poniatowskiego do Targowicy. Pierwsze cztery wersy tej pieśni brzmiały tak:
Podróż twoja nam niemiła
lepsza przyjaźń w domu była.
Kochalim cię nad swe życie,
Szanowali należycie...
Po prawie 40
latach Rajnold Suchodolski („Mazurek 3 Maja”) zmienił nieco melodię i napisał
nowy tekst pieśni, którą śpiewano podczas powstania listopadowego. W czasach
PRL-u tekst „Poloneza Kościuszki” publikowano bez drugiej zwrotki.
Polonez Kościuszki
Patrz,
Kościuszko, na nas z nieba,
Jak w krwi wrogów
będziem brodzić,
Twego miecza nam
potrzeba,
By ojczyznę
oswobodzić.
Wolność droga w
białej szacie
Złotym skrzydłem
w górę leci,
Na jej czole,
patrzaj, bracie,
Jak swobody
gwiazdka świeci.
Oto jest wolności
śpiew, śpiew, śpiew,
My za nią
przelejem krew, krew, krew!
Kto powiedział,
że Moskale
Są to bracia nas,
Lechitów,
Temu pierwszy w
łeb wypalę
Przed kościołem
Karmelitów.
Kto nie uczuł w
gnuśnym bycie
Naszych kajdan,
praw zniewagi,
To, jak zdrajcy,
wydrę życie
Na niemszczonych
kościach Pragi.
Oto jest
wolności...
Z naszym duchem i
orężem
Polak ziemię
oswobodzi.
Zdrajca
pierzchnie, my zwyciężem,
Bo Kościuszko nam
przewodzi!
Tylko razem,
tylko w zgodzie,
A powstańców
będziem wzorem;
Wszak Dyktator
przy narodzie!
Cały naród z Dyktatorem!
Legiony
Melodia pieśni to
„Marsz Kielecki”, utwór ze śpiewnika orkiestry Kieleckiej Straży Ogniowej. Skomponował
ją prawdopodobnie Andrzej Brzuchal-Sikorski – kapelmistrz orkiestry strażackiej,
a później orkiestry I Brygady Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego. Podstawową wersję
tekstu napisano latem 1917 r. w pociągu wiozącym internowanych legionistów do
obozu w Szczypiornie. Kolejne zwrotki powstawały żywiołowo, aż wreszcie
autorstwo pieśni musiał rozstrzygać sąd, który w końcu lat 30. orzekł, że
autorem trzech pierwszych zwrotek jest literat, pułkownik Andrzej Hałaciński
(podpułkownik piechoty WP, kawaler Orderu Virtuti Militari, ofiara zbrodni
katyńskiej), a sześciu dalszych
– oficer legionów Tadeusz Biernacki.
W bogatych
zasobach Internetu znaleźć można wiele różnych odmian tekstu. Przytaczam dwie.
My, Pierwsza Brygada (Legiony)
Legiony to
żałobna nuta,
Legiony to
skazańców głos.
Legiony to żołnierska
buta,
Legiony to
ofiarny stos.
My, pierwsza
brygada,
Strzelecka
gromada,
Na stos
rzuciliśmy
Nasz życia los.
Na stos, na stos.
Nie trzeba nam od
was uznania
Ni waszych skarg,
ni waszych łez.
Przeminął już
czas kołatania
Do waszych serc,
próśb nadszedł kres.
Krzyczeli, żeśmy
stumanieni,
Nie wierząc nam,
że chcieć, to móc.
Leliśmy krew
osamotnieni,
A z nami był nasz
drogi wódz.
Inna
wersja:
Legiony to
żołnierska nuta,
Legiony to
straceńców los,
Legiony to
żołnierska buta,
Legiony to
ofiarny stos.
My, Pierwsza
Brygada...
O, ile mąk, ile
cierpienia,
O, ile krwi,
wylanych łez,
Pomimo to nie ma
zwątpienia,
Dodawał sił
wędrówki kres.
My, Pierwsza
Brygada...
Krzyczeli, żeśmy
stumanieni,
Nie wierząc nam,
że chcieć to móc!
Leliśmy krew
osamotnieni,
A z nami był nasz
drogi Wódz!
My, Pierwsza
Brygada...
Nie chcemy dziś
od was uznania,
Ni waszych mów,
ni waszych łez,
Już skończył się
czas kołatania
Do waszych serc,
do waszych kies!
My, Pierwsza
Brygada...
Umieliśmy w ogień
zapału
Młodzieńczych
wiar rozniecić skry,
Nieść życie swe
dla ideału
I swoją krew, i
marzeń sny.
My, Pierwsza
Brygada...
Potrafi dziś dla
potomności
Ostatki swych
poświęcić dni,
Wśród fałszów
siać siew szlachetności,
Miazgą swych ciał,
żarem swej krwi.
My, Pierwsza
Brygada...
Inaczej się dziś
zapatrują
I trafić chcą do
naszych dusz.
I mówią, że nas
już szanują,
Lecz nadszedł
czas odwetu już!
My, Pierwsza
Brygada...
Dzisiaj już my,
jednością silni
Tworzymy Polskę,
przodków mit!
Żeby w tej pracy
nie bezsilni,
Zostanie wam
potomny wstyd!
My, Pierwsza
Brygada...
Proszę posłuchać
pieśni w wykonaniu Chóru Dana, nagranie pochodzi z 1931 roku.
Czerwone Maki na Monte Cassino
Pieśń powstała w
Campobasso, w Teatrze Żołnierza Polskiego przy 2 Korpusie Sił Zbrojnych, w nocy
z 17/18 maja 1944 roku, na kilka godzin przed zdobyciem klasztoru. Słowa
napisał żołnierz 2 Korpusu Feliks Konarski, bardziej może znany pod pseudonimem
Ref-Ren. Trzecia zwrotka została napisana później. AlfredSchütz, kompozytor i
dyrygent, również żołnierz 2 Korpusu, w kilka godzin napisał muzykę. Pieśń po
raz pierwszy zaśpiewał żołnierzom, gdy odpoczywali po zdobyciu klasztornego wzgórza,
piosenkarz i aktor Gwidon Borucki.
Czerwone maki
Czy widzisz te
gruzy na szczycie?
Tam wróg twój się
ukrył jak szczur.
Musicie, musicie,
musicie
Za kark wziąć i
strącić go z chmur.
I poszli szaleni,
zażarci,
I poszli zabijać
i mścić,
I poszli jak
zawsze uparci,
Jak zawsze za
honor się bić.
Czerwone maki na
Monte Cassino
Zamiast rosy piły
polską krew.
Po tych makach
szedł żołnierz i ginął,
Lecz od śmierci
silniejszy był gniew.
Przejdą lata i
wieki przeminą.
Pozostaną ślady
dawnych dni
I tylko maki na
Monte Cassino
Czerwieńsze będą,
bo z polskiej wzrosną krwi.
Runęli przez
ogień, straceńcy,
Niejeden z nich
dostał i padł,
Jak ci z
Somosierry szaleńcy,
Jak ci spod
Racławic sprzed lat.
Runęli impetem
szalonym,
I doszli. I udał
się szturm.
I sztandar swój
biało-czerwony
Zatknęli na
gruzach wśród chmur.
Czerwone maki...
Czy widzisz ten
rząd białych krzyży?
Tam Polak z
honorem brał ślub.
Idź naprzód, im
dalej, im wyżej,
Tym więcej ich
znajdziesz u stóp.
Ta ziemia do
Polski należy,
Choć Polska
daleko jest stąd,
Bo wolność
krzyżami się mierzy,
Historia ten
jeden ma błąd.
Proszę posłuchać nagrania.
Proszę posłuchać także nagrania z 1944 roku. Śpiewa Adam Aston.
Znana także jako
„Modlitwa partyzancka”, „Modlitwa żołnierza tułacza” lub „Modlitwa Armii
Krajowej” jest pierwszą pieśnią żołnierską z II wojny światowej. Powstała w
październiku 1939 r. w obozie internowania polskich żołnierzy w Bals, Rumunia. Jej
autorem jest kapitan Adam Kowalski, wnuk powstańca
styczniowego. Śpiewali ją polscy żołnierze we Francji i Anglii, z cichociemnymi
trafiła do Polski. Zgrupowania kresowe AK śpiewały w drugiej zwrotce: Znad Warty, Wisły, Niemna, Sanu... W Szarych
Szeregach śpiewana była strofa dopisana przez anonima: W poszumie drzew, błogosław Panie/Przysięgę naszą we dniach prób./Cokolwiek
zdarzy się i stanie,/Nie damy Polski, to nasz ślub.
Pieśń Adama Kowalskiego drukowano
w 1940 r. w „Wiadomościach Polskiej Misji Katolickiej w Londynie”. Utwór stał
się hymnem sławnych oddziałów partyzanckich „Ponurego” w Górach
Świętokrzyskich.
Modlitwa obozowa:
O, Panie, któryś
jest na niebie,
Wyciągnij
sprawiedliwą dłoń!
Ze wszystkich
stron błagamy Ciebie
O polski dach i
polską broń.
O, Boże, skrusz
ten miecz,
Co siecze nasz
kraj,
Do wolnej Polski
nam
Powrócić daj!
By stał się
twierdzą
Nowej siły,
Nasz dom, nasz
dom.
O Boże, usłysz
prośby nasze!
O, usłysz ten
błagalny śpiew!
Z nad Odry,
Wisły, Sanu, Bugu / Znad Warty, Wisły,
Niemna, Sanu
Męczeńska do Cię
woła krew.
O, Boże, skrusz
ten miecz...
Słuchając wykonania
Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego proszę zwrócić uwagę
na użycie czasu przeszłego „siekł”. Jest to tym bardziej bezsensowne, gdyż
pamiętamy, że pieśń powstała w październiku 1939 roku, kiedy oba miecze –
germański i sowiecki – siekły kraj bezlitośnie.
Ojczyzno ma, tyle razy we krwi skąpana...
Autorem tej
niezwykle popularnej w latach stanu wojennego pieśni jest ks. Karol Dąbrowski.
Była ona śpiewana
w latach 80. w kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu podczas
mszy za ojczyznę odprawianych przez ks. Boguckiego, a następnie przez ks.
Jerzego Popiełuszkę, oraz w całej Polsce, gdzie tylko odprawiane były msze
święte w intencji ojczyzny.
Ojczyzno ma
Poprzez kraj
przeszedł okrzyk grobowy,
Kiedy kat
podniósł znów krwawą dłoń.
Pozostały sieroty
i wdowy,
Ojców, mężów
nastąpił zgon.
Ojczyzno ma,
Tyle razy we krwi
skąpana.
Ach, jak wielka
dziś twoja rana!
Ach, długo
cierpienie twe trwa!
Tyle razy
pragnęła wolności,
Tyle razy dławił
ją kat,
Ale zawsze czynił
to obcy,
A dziś brata
zabija brat.
Ojczyzno ma...
Biały orzeł znów
skrępowany.
Krwawy łańcuch
zwisa u szpon,
Lecz wkrótce
zostanie zerwany,
Bo wolności
wybija dzwon.
Ojczyzno ma...
O, Królowo
Polskiej Korony,
Wolność, pokój i
miłość racz dać,
By ten naród
boleśnie gnębiony
Odtąd wiernie
przy Tobie mógł trwać.
O, Matko ma,
Tyś królową
polskiego narodu!
Tyś wolnością w
czasie niewoli
I nadzieją, gdy w
sercach jej brak.
Ojczyzno ma...
Zwrotka
dodana po śmierci księdza Jerzego Popiełuszki:
Nowy ból przeszył
serca Polaków:
Pasterz-kapłan
przelał swą krew!
Abyś ty mógł żyć
w wolnej Ojczyźnie,
Bez cierpienia,
bólu i krat.
Hymn Sybiraków
Pieśń ta należy
do najmłodszych pieśni hymnicznych, powstała bowiem po 1989 roku jako oficjalny
hymn reaktywowanego rok wcześniej Związku Sybiraków. Słowa ułożył sybirak, poeta
i aktor Marian Jonkajtys, muzykę zaś skomponował
Czesław Majewski.
Marsz Sybiraków
Z miast
kresowych, wschodnich osad i wsi,
Z rezydencji,
białych dworków i chat
Myśmy wciąż do
Niepodległej szli,
Szli z uporem,
ponad dwieście lat!
Wydłużyli drogę
carscy kaci.
Przez Syberię
wiódł najkrótszy szlak.
I w kajdanach
szli Konfederaci
Mogiłami znacząc
polski trakt.
Z Insurekcji
Kościuszkowskiej, z powstań dwóch,
Szkół, barykad
Warszawy i Łodzi,
Konradowski unosił
się duch
I nam w marszu do
Polski przewodził.
A myśmy szli i
szli - dziesiątkowani
Przez tajgę,
stepy - plątaniną dróg!
A myśmy szli i
szli - niepokonani!
Aż cud nad Wisłą darował
nam Bóg.
Z miast
kresowych, wschodnich osad i wsi,
Szkół, urzędów i kamienic,
i chat
Myśmy znów do
Niepodległej szli,
Jak z zaboru,
sprzed dwudziestu lat.
Bo od września,
od siedemnastego
Dłuższą drogą
znów szedł każdy z nas:
Przez lód spod
bieguna północnego,
Przez Łubiankę,
przez Katyński Las!
Na nieludzkiej
ziemi znowu polski trakt
Wyznaczały
bezimienne krzyże.
Nie zatrzymał nas
czerwony kat,
Bo przed nami
Polska - coraz bliżej!
I myśmy szli i
szli - dziesiątkowani!
Choć zdradą pragnął
nas podzielić wróg.
I przez Ludową
przeszliśmy – niepokonani.
Aż Wolną Polskę - raczył
wrócić Bóg!
Pieśń ma była już w grobie / Pieśń Konrada
To pieśń Konrada
ze sceny 1. Mickiewiczowych Dziadów drezdeńskich. Miejscem akcji jest cela
Konrada, w której zebrali się, między innymi: Józef, Feliks, Suzin, Sobolewski,
Jankowski, Frejend, Jakub, Żegota, Adolf, Tomasz, Kółakowski, Jan, Jacek i inni
więźniowie oraz ks. Lwowicz i Kapral.
Zemsta? Jak można
się mścić będąc uwięzionym? W celi można się tylko karmić nienawiścią i pielęgnować
pragnienie zemsty. Więc młodzieńcy wraz z Konradem śpiewają tę pieśń pogańską, pieśń szatańską...
Pieśń Konrada
Pieśń ma była już
w grobie, już chłodna -
Krew poczuła -
spod ziemi wygląda -
I jak upiór
powstaje krwi głodna:
I krwi żąda, krwi
żąda, krwi żąda.
Tak! zemsta,
zemsta, zemsta na wroga,
Z Bogiem i choćby
mimo Boga!
(Chór powtarza)
I Pieśń mówi: ja
pójdę wieczorem,
Naprzód braci
rodaków gryźć muszę,
Komu tylko
zapuszczę kły w duszę,
Ten jak ja musi
zostać upiorem.
Tak? zemsta,
zemsta, zemsta na wroga,
Z Bogiem i choćby
mimo Boga!
Potem pójdziem,
krew wroga wypijem,
Ciało jego
rozrąbiem toporem:
Ręce, nogi
goździami przybijem,
By nie powstał i
nie był upiorem.
Z duszą jego do
piekła iść musim,
Wszyscy razem na duszy
usiędziem,
Póki z niej
nieśmiertelność wydusim,
Póki ona czuć
będzie, gryźć będziem.
Tak! zemsta,
zemsta, zemsta na wroga,
Z Bogiem i choćby
mimo Boga!
Proszę posłuchać wykonania
Pieśń Konrada z III cz. Dziadów A. Mickiewicza w wykonaniu A Żmijewskiego. Jest
to fragment filmu "Lawa" T. Konwickiego.
Pieśń opowiada nasze dzieje. Pieśń przypomina, ale i wypomina. Zagrzewa, dodaje otuchy, tchnie wiarę w nieśmiertelność tego, co dla nas ważne. Pieśń jednoczy. Pamiętajmy, uczmy się i śpiewajmy, a wtedy nawet jeśli: Płomień rozgryzie malowane dzieje, / Skarby mieczowi spustoszą złodzieje, / Pieśń ujdzie cało --------------------------------------------------------------------------------------