Translate

piątek, 31 lipca 2015

Swornegacie




Ha! Wbrew pozorom nazwa ta nie ma nic wspólnego z „gaciami” czyli majtasami. Cóż ona oznacza? Profesor Edward Breza tak ją objaśnia:

Pochodzi ona od zestawienia, potem zrostu staropolskiego przymiotnika sworny, sworna, sworn i rzeczownika gać. Przymiotnik sworny należy do najstarszej polszczyzny i znaczył „zgodny, zwarty”. Należy do tej samej rodziny etymologicznej, co np. wyrazy: zwierać, łączyć, zawierać, sworzeń, rozwora, zwora, zwornik.

Rzeczownik gać znany jest także dzisiejszej polszczyźnie, oznacza 1. „materiał służący do gacenia”, 2. „groblę z faszyny lub drzewa”, a odpowiedni dla niego czasownik gacić znaczy 1. „uszczelniać, opatrywać budynek dla ochrony przed zimnem przez okładanie ścian mchem, słomą, liśćmi”, 2. „naprawiać, robić groblę, tamę”. W nazwie Swornegacie chodzić będzie o to drugie znaczenie rzeczownika tj. o znaczenie „tama, grobla” i czasownika „robić groblę, tamę”.

Nazwa Swornegacie pochodzi od wcześniejszej formy Swornagać i oznaczała w chwili powstawania „zwartą tamę”. Dla miejscowości położonej nad Brdą między jeziorami nazwa taka była bardzo odpowiednia.

Tak więc Swornegacie to nazwa wsi malowniczo położonej nad Jeziorem Karsińskim w dzisiejszym powiecie chojnickim. Jak wszędzie na Kaszubach, tak i w Swornegaciach można przyjemnie wypocząć, a każdy, kto uczestniczył w kajakowych spływach rzeką Brdą, z pewnością tam trafił.

Jednak nie o pięknie Kaszub, a o pewnym bohaterze powstania warszawskiego, jest ta krótka notka. Cóż może mieć wspólnego z powstaniem warszawskim mała wieś o dziwacznej nazwie? Tu, w Swornegaciach, w majowy dzień 1914 roku na świat przyszedł Joachim Joachimczyk, w przyszłości powstaniec, fotograf.

Kim byli jego rodzice? Czy miał rodzeństwo? Skromna notka biograficzna nie podaje tych informacji. W 1935 roku przeniósł się do Gdyni. Miał wówczas 21 lat i z pewnością szukał ciekawszego zajęcia, niż uprawa niewdzięcznej, piaszczystej kaszubskiej roli. Praca w porcie i życie w budującym się mieście dawały szanse na rozwój i inwestowanie w siebie, jak mówimy dziś.

Walczył w kampanii wrześniowej jako podporucznik w 16. Pomorskiej Dywizji PiechotyBiografia nie wspomina, jak to się stało, że ppor. Joachimczyk po klęsce wrześniowej trafił do Warszawy. Jako fotoreporter Referatu Fotograficznego Biura Informacji i Propagandy KG Armii Krajowej ps. „Joachim” fotografował powstanie w Śródmieściu, na Powiślu i Czerniakowie. Po klęsce powstania klisze i odbitki ukrył w domu przy Alei Róż.

Ppor. Joachimczyk podzielił los setek żołnierzy AK i został wywieziony do Sandbostel (Stalag XB). Uciekł podczas transportowania jeńców do innego obozu, maszerował przez Niemcy do kraju, aż w listopadzie 1944 roku znalazł się znowu w Gdyni. Tu alianci skorzystali z jego umiejętności fotografowania objektów wojskowych.

Po zakończeniu działań wojennych J. Joachimczyk mógł pojechać do Warszawy szukać swoich zdjęć. Odnalazł, niestety, tylko ich niewielką część. Fotografie, których był autorem, krążyły po Polsce i żyły własnym życiem. Aż do 1979 roku nie potrafiono zidentyfikować osoby o pseudonimie „Joachim”. Kto wie choć trochę o tym, jakie życie mieli w „wyzwolonej” Polsce byli żołnierze AK, ten nie zada pytania, dlaczego Joachimczyk nie chwalił się swoimi zdjęciami.

Ten wielki Polak urodzony na Kaszubach zmarł 4 maja 1981 roku w wieku 67 lat.

------------------------------------------

Inne linki:


http://www.sppw1944.org/powstanie/powstanie_oboz.html losy powstańcow warszawskich po wojnie

https://pl.wikipedia.org/wiki/Stalag_X_B stalag XB Sandbostel k/Bremy