To już 15 lat odkąd nie ma
Jej z nami, ze mną, a wciąż trudno się pogodzić. Wspomnienia przychodzą
nieproszone, wypływają niespodzianie z zakątków serca, czasem bolą, częściej
wywołują uśmiech. Gdy bez pytania odchodzą, zostawiają żal za życiem tym dawnym,
co minęło.
Pamiętam Jej sylwetkę, uśmiech, ciepłe i szorstkie dłonie.
Żyjemy dopóty, dopóki ktoś
o nas pamięta.
*******
Poranne
słońce kładzie się złotą smugą na ścianach i podłodze. Mama stoi w drzwiach
swego pokoju w domu mojej siostry, mała, siwa, przygarbiona, taka kochana i
taka bezradna, z niepewnym uśmiechem i schrypniętym pytaniem – kiedy wrócę. Gdy
wynosiłam ostatnią walizę, Mama uniosła rękę i pomachała mi na pożegnanie,
zaginając palce do wnętrza dłoni jak dziecko, które nauczyło się pokazywać
„pa-pa”. Przez otwarte na oścież drzwi widziałam jej drżącą rękę, szukającą
chusteczki w kieszeni fartucha. Nie muszę nawet zamykać oczu, by widzieć Mamę w
głębi korytarzyka i tę jasną plamę słońca przed nią.
*******
pory roku:
zima
pamięci Mamy
po lutym
niebie wspina się siwy dym
kuropatwy pośpiesznie
dziergają wzorek
w świeżym
śniegu za płotem
trop prowadzi
daleko
szare oczy
patrzą uważnie
ciepłe ręce
podają mleko
z masłem i miodem
grzeją
zmarzniętą buzię i nos
- Znów nie zapięłaś czapeczki, Lilu.
wspomnienia
chylą się ku
wieczorowi
Pisane w N. 20 lutego 2012 r. wieczorem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz