Translate

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

"Nie opowiem tu o niczym, czego sam bym nie ujrzał."















Notatka szefa NKWD Berii, w której stwierdza on, że polscy jeńcy wojenni oraz więźniowie są wrogami władzy sowieckiej i że za uzasadnione uważa rozstrzelanie ich bez wzywania skazanych, bez przedstawiania zarzutów, bez decyzji o zakończeniu śledztwa i bez aktu oskarżenia, trafiła na biurko Stalina. Na dokumencie widnieją aprobujące podpisy Stalina, Woroszyłowa, Mołotowa i Mikojana.

5 marca 1940 r. rozkaz poszedł „w dół”. Wymordowanie Polaków zlecono szefowi Głównego Zarządu Gospodarczego (sic!) NKWD Bogdanowi Kobułowowi, naczelnikowi Zarządu d/s jeńców wojennych NKWD Piotrowi Soprunience oraz ich podwładnym: szefom zarządów NKWD obwodów smoleńskiego, kalinińskiego i charkowskiego, ich zastępcom i naczelnikom tzw. wydziałów komendanckich. Rozkaz ten uruchomił transporty oficerów kierowanych na egzekucję do Katynia, Charkowa, Tweru, Kuropat, Bykowni....

Ta notka nie mówi moimi słowami, jest zbudowana wyłącznie z cytatów. W kwadratowych nawiasach dodałam pierwsze litery nazwisk autorów wypowiedzi. Są to: R. Brazillach [B], J. Mackiewicz [M], świadek M.W. Syromiatnikow [S], M. Dłużewska [D]. Cytuję artykuł M. Synoradzkiego, J. Grodeckiego i V. Plewak [Mo], stronę internetową Rady Ochrony Pomników Walki i Męczeństwa [ROPWiM]. Fragmenty wierszy Z. Herberta, K. Iłłakowiczówny i  J. Kaczmarskiego wyróżniłam kursywą. Ode mnie pochodzą śródtytuły.

----------------------------------------------------------------------

Topografia

[B] W porównaniu z typową równiną rosyjską, niezdrową i ponurą powierzchnią bagien rzadko przecinanych przez lasy, okolice Smoleńska stanowią przyjemny kontrast. Urocze wzgórza tworzą między sobą niewielkie doliny, dobrze utrzymane lasy i ogrody. Mała wioska Katyń (...) nie widziałem jej. Widziałem tylko las na przestrzeni pięciu-sześciu kilometrów – nagromadzenie drzew i krzewów. Gdyby władza sowiecka znała pojęcie „weekendu”, z całą pewnością chętnie spędzałoby się je w Katyniu. Na początku lata, jeszcze blisko wiosny, wszystko tu jest zielone i pełne lekkiego uroku. (...) A jednak to tam.

Ale nie ma krzyży, to nie groby przodków.

[M] Plan sytuacyjny jest taki: Na zachód od Smoleńska prowadzi linia kolejowa w kierunku Witebska do stacji Gniezdowo. Mniej więcej równolegle biegnie szosa. Do tej stacji przywożeni byli jeńcy polscy w roku 1940, na wiosnę, to nie ulega już żadnej wątpliwości i przez nikogo nie jest kwestionowane. W Gniezdowie ich wyładowywano. Szosa biegnie dalej przez Katyń. Z Gniezdowa do Katynia około 4 kilometry. Po bokach wilgotne laski, wyręby, na których wyrosły już pojedyncze brzózki, olszyna. Wzrok mija je obojętnie (...) I tylko myśl, pobudzana wyobraźnią, kołuje (...) do wtóru obracających się opon: Tędy, tędy, tędy jechali ci ludzie, w taką samą czy podobną wiosnę. Co myśleli? Co szeptali?

O czym myślał, zanim umierał, za szeregiem walący się szereg?


Miejsca kaźni

[Mo] Miejscem dowozu jeńców ze stacji Gniezdowo była (z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością) willa NKWD w Kozich Górach, położona nad brzegiem Dniepru.

[Mo-świadek Kriwoziercow] Dacza położona jest daleko od szosy i ludzkich zabudowań, a las głęboki.

[D] (...) przejeżdżaliśmy przez Twer. To tam odbwały się egzekucje jeńców z Ostaszkowa. Przywozili ich tam po stu w każdym transporcie i rozstrzeliwali w celi budynku NKWD. To potężny budynek, który istnieje do dzisiaj (...) wszystko zostało tak, jak było: betonowe ogrodzenia, wielka brama (...). [Egzekucje] odbywały się w piwnicach na końcu, po prawej stronie schodów i od zachodniej strony ostatnia cela, jedyna z oknem.

[S] Na początku wojny, w miejscu pochowania w strefie leśno-parkowej ogrodzenie zostało spalone, a gdy wojska radzieckie wycofywały się z Charkowa, komendant Kuprij osobiście wysadził pomieszczenie piwniczne, w którym odbywały się egzekucje.

Ale nie ma ruin, to nie gród wymarły.


Doły

Jest tylko jedna taka świata strona, gdzie coś, co nie istnieje, wciąż o pomstę woła, gdzie już śmiechem nawet mogiła nie czczona, dół nieominięty dla orła sokoła.

[S] Dla Polaków były wykopane duże doły (...) Duży był dół, duży. Kopaliśmy go w sześciu przez 10 dni. (...) [Dół] miał długość półtora samochodu i można było zjechać tyłem na dół, potem rozładować. (...) Doły kopano ręcznie, łopatami. [Pracę] te wykonywało 6-7 pracowników komendantury, oni także grzebali zwłoki. (...) Polaków chowano w dołach, które były wykopane na obwodzie ogrodzonego terytorium, od strony szosy biełgorodzkiej. Wymiary dołów (...) w zasadzie wynosiły około 2x4 m. (...) Ile było dołów nie pamiętam (...) lecz było ich wiele.

[B] Natknięto się na ogromny dół, zawierający tysiące ciał poukładanych jedno obok drugiego w przemiennych kierunkach. Zidentyfikowano dwa-trzy tysiące. Później, stopniowo, odkopywano kolejne mogiły.


Jeńcy

... Ilu ich było? Dwa? Pięć? Osiem? Dwanaście tysięcy?... Pamiętamy ich zbrojnych i hojnych, pamiętamy młodziutkich przed wojną... O Boże...

[ROPWiM] Stan jeńców w obozie w Starobielsku w lutym 1940 roku pod względem narodowościowym przedstawiał się następująco: 3828 Polaków, 71 Żydów, 4 Ukraińców, 1 Bułgar, 1 Litwin, 1 Łotysz, 1 Niemiec i 1 Węgier. W marcu w obozie znalazło się także: 10 Rosjan, 6 Białorusinów i 1 Czech. Z obozu w Starobielsku między 5 kwietnia a 12 maja (38 dni) 1940 roku na śmierć do Charkowa wysłano 3807 jeńców (wcześniej 2 chorych). Do obozu Juchnowskiego skierowano 78 jeńców, a do Moskwy (do dyspozycji NKWD) 3 jeńców. Z trzech obozów specjalnych w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku uratowało się 398 osób. Zostały one wysłane do obozu w Juchnowie a później do Griazowca: 47 z nich na wniosek ambasady niemieckiej, 19 na wniosek misji litewskiej, 27 jako Niemcy, 47 osób na polecenie 5 oddziału GUGB, 91 osób zgodnie z rozkazem zastępcy ludowego komisarza spraw wewnętrznych, a także 167 innych osób.

[S] [Polacy] mieli walizki. (...) Mieli w nich konserwy, słoninę i metalowe przedmioty. (...) jeśli któryś poprosił, to mu przynoszono z jego walizki konserwę albo słoninę. Wyjątkowo dobra była polska słonina w puszkach. (...) Oni mieli nawet pościel, prześcieradła. (...) Uchowaj Boże, żeby Polacy byli w kaloszach. Oni byli w butach. Wysoki obcas. Zasadniczo Polaków rozstrzeliwano i grzebano w mundurach wojskowych.

[M] W Katyniu znaleziono wyłącznie prawie wojskowych i to oficerów. Wymowność tego munduru robi wrażenie zwłaszcza na Polaku. Odznaki, guziki, pasy, orły, ordery. Nie są to trupy anonimowe. Tu leży armia. Można by zaryzykować określenie - kwiat armii, oficerowie bojowi, niektórzy z trzech uprzednio przewalczonych wojen.


Przygotowania do egzekucji

Oto świat bez śmierci, świat śmierci bez mordu, świat mordu bez rozkazu, rozkazu bez głosu, świat głosu bez ciała i ciała bez Boga, świat Boga bez imienia, imienia bez losu.

[S] Najczęściej Polacy przybywali dużymi grupami. W więzieniu przebywali dzień lub dwa, a następnie byli doprowadzani do piwnicy UNKWD i rozstrzeliwani. (...) Przed egzekucją niektórym Polakom związywano ręce, dlatego oni w tym stanie byli pochowani.

[Mo] Do wnętrza willi wprowadzano oficerów pojedynczo bądź małymi grupami, skąd poszczególne osoby wywoływano do izolowanego akustycznie pomieszczenia, podobnego do tych w Twerze i Charkowie, pod domyślnym pozorem rejestracji.

[M] To jednak, co najbardziej nęka wyobraźnię, to indywidualność morderstwa, zwielokrotniona w tej potwornej masie. Bo to nie jest masowe zagazowanie ani ścięcie seriami karabinów maszynowych (...) Tu (...) każdy umierał długie minuty, każdy zastrzelony był indywidualnie, każdy czekał swojej kolejki...


Oprawcy

[Mo-zeznanie Tokariewa] Po kilku minutach Błochin włożył całą swoją odzież specjalną: brązową skórzaną czapkę, długi skórzany fartuch, skórzane brązowe rękawice z mankietami powyżej łokci. Na mnie wywarło to ogromne wrażenie - zobaczyłem kata!

[D] Norma to było 350 polskich oficerów w jedną noc. (...) mordercy, kaci, wystąpili do swoich zwierzchników z prośbą o zmniejszenie tej normy do 275, bo już nie dawali rady. Poza tym brakowało czasu na uprzątnięcie krwi, która gromadziła się w tej celi i powodowała straszny odór.

[S] Nie dawaliśmy sobie rady z pracą, spaliśmy tylko po 3 godziny [na dobę]. (...) A rozładowanie, załadowanie. Ile wysiłku to kosztuje. (...) Przepracowałem przy Polakach 10 dni. (...) Otrzymałem pieniądze za niewykorzystany urlop. Ale za to nie było, nie dostałem takich pieniędzy. (...) odpowiadam, że takiej sumy nigdy w życiu nie otrzymałem, żeby mi dali 800 rubli.

O Boże, z tej wichury, co pali pół świata, zstąp i zamieszkaj, błagam Ciebie, nie w dzieciach, nie w kwiatach, nie w czystych duszach, ani w jasnych wodach, ale w sercach katów!


Technika egzekucji

... czy szarpały ich ręce brudne? czy poszli na rzeź bez oporu? czy konali wiosennym wieczorem? czy zabito ich w mroźne rano? O Boże... Czy im się pożegnać dano? Czy do końca, aż kat wystrzelił, o niczym nie wiedzieli?

[Mo] CzeKa zwykła przy tym podczas skrytych egzekucji puszczać w ruch motory samochodów, których hałas głuszył odgłosy strzałów i krzyków. (...) chętnie stosowaną metodą egzekucji był strzał z broni krótkiej w tył głowy, dający największą pewność natychmiastowego uśmiercenia. Wariant perfekcyjny - kula przechodząc przez kręgosłup i wychodząc ustami powodowała skurcz mięśni i w konsekwencji minimalne krwawienie. Mniej więc było sprzątania (...). Można było (...) polepszyć efektywność pracy. Wykonanie wymagało mistrza w rzemiośle.

[D] (...) dokonano odkrycia, które usprawniło kolejne mordy. Okazało się, że strzał w okolice 4 kręgu powoduje mniejszy upływ krwi.

[S] Egzekucje na Polakach wykonywano w oddzielnym, izolowanym pomieszczeniu, w którym nie było okien. (...) Egzekucje Polaków wykonywano wyłącznie w budynku UNKWD, na miejscu pochowania ich nie rozstrzeliwano.

Przyprowadzają ich strażnicy, ręce związane, zabrali. (...) Tam ja, przypuśćmy, stoję w drzwiach. Otwieram drzwi: „można”. Stamtąd: „wejść”. Prokurator siedzi za stołem, obok komendant. Pyta: „nazwisko, imię, imię ojca, rok urodzenia i – powiedział – możecie iść”. Tu od razu „kłac” i już koniec, koniec. (...) słyszałem, jak strzelano. [Wtedy] my we dwóch powinniśmy byli wskoczyć i zabrać [ciało] do oddzielnej celi.
(...) Braliśmy szynele, czapki. Trzeba było przecież przykrywać ich, trzeba było im czymś owijać głowy. Rozumiecie. Żeby nie krwawiła. (...) Owijaliśmy od razu po rozstrzelaniu. (...) Potem tymi szynelami, które zostawały, przykrywaliśmy z wierzchu. A potem wrzucaliśmy ich do dołu.


Sprzątanie ciał

[S] Z zasady rozstrzeliwano Polaków w godzinach wieczornych. Ich zwłoki ładowano na ciężarówkę, tak zwaną półtorkę, której skrzynia była obita metalowa blachą. (...) w ciężarówce mieściło się ok. 25 zwłok. (...) używano (...) dwóch takich samochodów. Z UNKWD zwłoki wywożono (...) mniej więcej po północy. Dwóch brało i [kładło] na nosze, dwóch stało na samochodzie, a dwóch wynosiło nosze. Braliśmy ich stamtąd i układaliśmy na samochodzie na przemian, jednego głową w jedną stronę, a drugiego w przeciwną (...) ładowaliśmy około 25 do 30 osób.

(...) Samochód wjeżdżał do dołu. Dwoje ludzi [stoi] na samochodzie, biorą go (...) wrzucają, a na dole był [człowiek], poprawiał. (...) Wszystkich do tego samego dołu, wszystkich do tego samego dołu. A trzeba było go przysypać. Potem znowu na nich, obok układać. I tych znowu przysypać. Aż do zapełnienia dołu. Zapełniają i przysypują. Aż do całkowitego zapełnienia dołu. Pochówków nie fotografowano i nie filmowano, nie sporządzano planów ani schematów (...)

[D] Przez to okno ciała pomordowanych, często jeszcze konających, wrzucano na taśmociąg, który poprowadzili z tego okna. Z taśmociągu zrzucali zwłoki wprost na przyczepę stojącej pod oknem ciężąrówki, która wywoziła ciała do Miednoje.

[S] Już po wojnie (...) pojechaliśmy do parku leśnego, tam wszystko pozarastało. To było w 1944 r. wszystko zarosło krzakami. (...)


Ekshumacja

[B] Wiemy, że odkrycie dokonało się w sposób najbanalniejszy z możliwych. Jakieś prace związane z wykopami wyciągnęły na wierzch trupy polskich oficerów. Niemcy przystąpili do przesłuchiwania okolicznych wieśniaków. Po wielu nieudanych próbach (...) przyznali, że przywożono, przed jakimiś trzema laty, do okolicznych lasów całe pociągi więźniów.

[M] Ogólne kierownictwo spoczywało w rękach niemieckich oczywiście. Ale bezpośrednie roboty wykonywane były przez ekipę Polskiego Czerwonego Krzyża, na czele której stał dr Wodziński z Krakowa. Do swej dyspozycji miał robotników, zarówno wolnego najmu spośród mieszkańców okolicznych, jak też przydzielonych jeńców sowieckich.

[B] Kiedy ludzie zaangażowani do tej pracy dotykają te nieszczęsne polskie trupy, kiedy podnoszą je na hakach (...). Widzimy wtedy, jak upiór z odsłoniętymi zębami podnosi się, wstaje, niczym kościotrup z rzeźby Ligiera Richiera, suchy i niemy, aby nas poczęstować kęsem swojej zgnilizny.

[M] Trupy wydobywane z dołów śmierci układano szeregami na ziemi. (...). Mundury były przeważnie w dobrym stanie (...), jedynie odbarwione. Wszystkie części skórzane, w tej liczbie buty, robiły na pierwszy rzut oka wrażenie gumowych (...) o rozpinaniu kieszeni, ani tym bardziej ściąganiu butów, mowy być nie mogło.

Tylko guziki nieugięte przetrwały śmierć świadkowie zbrodni z głębin wychodzą na powierzchnię jedyny pomnik na ich grobie.

Wszystko co mogło stanowić wartość dowodową, pamiątkę dla rodziny, wskazówkę przy identyfikacji, lub wartość materialną (dokumenty osobiste, legitymacje, pamiętniki, notatki, listy, fotografie, medaliki, książeczki do nabożeństwa, kwity, medale, ordery, pierścionki),

sprzączki i guziki z orzełkiem ze rdzy, zgniłe zdjęcia, pamiątki, mapy miast i wsi...

[B] ...kilka polskich monet, portfel, dokumenty tożsamości, polecenie przekazu pieniędzy od rodziny do jego obozu jenieckiego, z zupełnie dobrze jeszcze widocznymi pieczęciami pocztowymi, rosyjski dziennik z kwietnia 1940 roku. Wszystko to (...)

[M] ... składane było do specjalnie na ten cel przygotowanych kopert, zaopatrzonych kolejnym numerem. Takiż numer ewidencyjny przyczepiano następnie do zwłok, które (...) odkładano zaraz do innego szeregu. Po czym grzebano je w nowych, wspólnych mogiłach.

Może wszyscy byli na to samo chorzy, te same nad karkiem okrągłe urazy, przez które do ziemi dar odpłynął Boży, ale nie ma znaku, że to grób zarazy.

[B] Są tam, ułożeni w rzędzie, rozpoznawalni w swoich pięknych, choć poplamionych i nadgniłych mundurach, butach i płaszczach. Nie ma żadnych wątpliwości, że mamy przed sobą ciała Polaków. Żaden szwindel nie byłby tutaj możliwy do przeprowadzenia. Autentyczności papierów i ich datowaniu nie sposób zaprzeczyć. Gazeta, jakiś list – nic, co przekraczałoby miesiąc kwiecień roku 1940. Egzekucja mogła się dokonać kilka dni, może tygodni od tamtego czasu. Jest tylko jeden możliwy winny: sowiecki kat.





---------------------------------------------------------------------------------

Wykorzystano:

Robert Brasillach, Widziałem doły Katynia (Uwaga: w tekście naturalistyczne opisy ludzkich zwłok).

Józef Mackiewicz, Dymy nad Katyniem.

Zeznania M.W. Syromiatnikowa (Charków/Piatichatki).

Michał Synoradzki, Jacek Grodecki, Victoria Plewak, Katyń. Modus operandi.

Rada Ochrony Pomników Walki i Męczeństwa www.radaopwim.gov.pl

Maria Dłużewska, Polacy, Warszawa, 2013, s. 35-36 (relacja Stanisława Zdziecha).

Zbigniew Herbert, Guziki.

Kazimiera Iłłakowiczówna, Rocznica Katyńska.

Jacek Kaczmarski, Ballada Katyńska.

film dok. Józefa Gębskiego, Nie zabijaj (1991- Katyń, Miednoje, Charków).
-----------------------------------------------------------------------------------



1 komentarz:

  1. Szokujące zeznanie świadka przesłuchanego przez prok. A. Witkowskiego w ramach czynności służbowych tu:

    https://warszawskagazeta.pl/historia/item/5621-czlowiek-ktory-przezyl-katyn-wstrzasajace-swiadectwo-zbrodni-katynskiej-liczba-ofiar-tej-zbrodni-jest-znacznie-wieksza-niz-sadzono

    OdpowiedzUsuń