W przeddzień 75.rocznicy wybuchu II wojny światowej, w obliczu krwawego konfliktu na Ukrainie, który - na naszych pełnych bólu i łez oczach - przerodził się w niewypowiedzianą wojnę, chcę przypomnieć historyczne przemówienie Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, wygłoszone na Westerplatte w 2009 roku.
Westerplatte
[Fot. Bundesarchiv, Bild
183-2008-0513-500 / CC-BY-SA/http://pl.wikipedia.org/]
za:Tygodnik Katolicki Niedziela: http://www.niedziela.pl/artykul/107674/nd/Polska-walczyla-nawet-osamotniona
|
Panie Premierze, Pani Kanclerz, Pani Premier, Panowie Premierzy, Panowie
Prezydenci, Marszałkowie, Szanowni Państwo!
Dziś 70. rocznica wybuchu najstraszniejszej z wojen, II wojny światowej.
Jesteśmy na Westerplatte, symbolu bohaterskiego oporu przeciwko silniejszemu
przeciwnikowi. Kilkaset kilometrów stąd jest Wieluń, miasto, na które spadły
pierwsze bomby, zginęło ponad tysiąc ludzi. To drugi symbol, symbol totalnego
charakteru tej wojny.
Minęły już ponad dwa pokolenia, ale ta wojna w dalszym ciągu wymaga refleksji.
Powstaje pytanie, co było jej przyczyną. Niewątpliwie były to totalitaryzmy i
nacjonalizm, a właściwie szowinizm. To stwierdzenie pewne, tak samo jak
stwierdzeniem pewnym jest to, że porządek, który powstał w Europie po I wojnie
światowej, tzw. porządek wersalski, to była pierwsza, choć jak się okazuje,
nietrwała próba zbudowania pokoju na naszym kontynencie i na świecie. Traktat
wersalski potwierdził niepodległość mojego kraju, ale warto przypomnieć, że nie
tylko – Finlandii, Estonii, Łotwy, Litwy, Węgier, Czechosłowacji, w końcu w
ramach królestwa SHS, a później Jugosławii, także Słowenii i Chorwacji. Ten
traktat uznał zasadę niezależności narodów, uznał też w sposób jednoznaczny
prawa mniejszości. Nie okazał się trwały z wielu skomplikowanych powodów, ale
jak powiedziałem przed chwilą, pierwszą z nich były powstające w tym okresie
systemy totalitarne, a przełomowe znaczenie miało powstanie III Rzeszy. III
Rzeszy, która głosiła ideologię agresywną, która głosiła ideologię odwetową,
która, można powiedzieć, w swej nazistowskiej ideologii zaprzeczała całemu dorobkowi
europejskiej cywilizacji.
Przez kilka lat w latach 1933-38 usiłowano z tym totalitaryzmem paktować.
Usiłowały z nim paktować zachodnie potęgi – Francja i Wielka Brytania. Polska
już jesienią 1933 roku proponowała wojnę prewencyjną, nie dało to rezultatu. W
tych warunkach zawarliśmy pakt o nieagresji z Niemcami, wcześniej zresztą taki
pakt został zawarty również ze Związkiem Radzieckim. To był pakt w ówczesnej
sytuacji konieczny, nie można go w żadnym przypadku porównywać z paktem
Ribbentrop-Mołotow o sześć lat późniejszym. Polityka ustępstw doprowadziła
najpierw do anszlusu, a później do Monachium. Monachium to pakt, który wymaga
chwili refleksji. Jak słusznie powiedział Winston Churchill: Między honorem a
hańbą wybrano hańbę, a i tak nie uniknięto wojny. Powstaje pytanie o rolę
naszego kraju. Nie byliśmy w Monachium. Nie byliśmy w Monachium, ale jego
efektem było naruszenie integralności terytorialnej Czechosłowacji. Naruszenie
integralności terytorialnej, które jest zawsze złem, było wtedy, jest i
dzisiaj.
To problem nie tylko totalitaryzmu, to problem wszelkich imperialnych czy
neoimperialnych skłonności. Przekonaliśmy się o tym w zeszłym roku.
Przyłączenie się Polski do rozbioru, w każdym razie terytorialnego ograniczenia
ówczesnej Czechosłowacji, było nie tylko błędem, było grzechem. I my potrafimy
w Polsce się do tego grzechu przyznać i nie szukać usprawiedliwień. Nie szukać
usprawiedliwień, nawet gdyby się ich szukać dało. Z Monachium trzeba wyciągnąć
wnioski, które sięgają czasu współczesnego, imperializmowi nie wolno ustępować.
Nie wolno ustępować imperializmowi ani nawet skłonnościom neoimperialnym. Nie
zawsze, tak jak w przypadku Monachium, daje to tak szybkie i tragiczne
rezultaty. Ale z czasem takie rezultaty przychodzą zawsze. To wielka nauka dla
całej współczesnej Europy, dla całego świata. Rok po Monachium wybuchła wojna,
poprzedził ją fakt z 23 sierpnia 1939 roku zwany paktem Ribbentrop-Mołotow. To
nie był tylko pakt o nieagresji, to był także pakt o podziale wpływów w dużej
części Europy.
Jaka była wtedy sytuacja naszego kraju? Chciałbym powtórzyć raz jeszcze to,
co powiedziałem dziś z rana: Polska miała propozycję przystąpienia do paktu
antykominternowskiego, miała nawet sugestię, jeżeli nie otwartą propozycję –
wspólnego marszu na Wschód, ale tę propozycję odrzuciła. Odrzuciła w sposób
jednoznaczny i dochowała swoich sojuszniczych zobowiązań. Przebieg wojny z 1939
roku, z września i października 1939 jest znany, mówiliśmy o tym dziś rano.
Wojna ta skończyła się dla naszego kraju klęską, bo musiała się tak skończyć.
Przyszły lata okupacji, nie w Polsce zresztą tylko, lata wyjątkowo tragiczne. W
mojej ojczyźnie życie oddało 5 i pół miliona do 5 milionów i 800 tys. obywateli
narodowości polskiej i żydowskiej. To oni byli ofiarami tej wojny, tak jak i
ponad 50 milionów ludzi na całym świecie. Doszło do zbrodni holocaustu, ale
doszło przed wybuchem wojny między Związkiem Radzieckim a Niemcami także do
innych zbrodni.
Katyń wymaga chwili refleksji. Wymaga jej nie ze względu na fakty, które w
znacznym stopniu są dzisiaj znane, ale ze względu na przyczyny. Dlaczego na
kilkadziesiąt tysięcy oficerów polskiej policji i polskiej armii, korpusu
ochrony pogranicza wydano taki wyrok. To był efekt zemsty, tak, to miała być
zemsta za rok 1920, za to, że Polska zdołała wtedy odeprzeć agresję. Można
powiedzieć – to komunizm. Nie, w tym przypadku to nie komunizm, to szowinizm.
On był na tym etapie także niezbywalną cechą tego systemu. Traktat między
Ribbentropem a Mołotowem nie był traktatem zawieranym w dobrej wierze. Jedna ze
stron chciała przechytrzyć drugą. Stalin myślał, że Niemcy wykrwawią się w
wojnie z Francją i Wielką Brytanią i staną się łatwym łupem. Hitler sądził, że
pokona Zachód i będzie miał wolne ręce w ofensywie na Wschód. Pomylili się
obaj. Wybuchła straszna wojna, straszna wojna, w której nazistowskie Niemcy
zostały pokonane. W wojnie tej zginęło wiele milionów żołnierzy Armii
Radzieckiej, mówiłem już o tym dzisiaj: Rosjan, Ukraińców, Białorusinów,
Gruzinów, Azerów, przedstawicieli wielu innych narodów. Należy im się hołd,
wykazali wielokrotnie niezwykłe wręcz męstwo. Nazistowski reżim został
pokonany, ale Polska nie odzyskała pełnej suwerenności.
Nad Europą zapadła żelazna kurtyna. Po drugiej stronie tej kurtyny, nie tej,
w której był nasz kraj, zaczął się okres refleksji, okres refleksji owocnej.
Owocem tej refleksji był obronny pakt, Pakt Północnoatlantycki. Pakt, który w
ciągu dzisiaj już 60 lat swojego istnienia stał się eksporterem stabilizacji,
wolności i na ogół przynajmniej, demokracji. To jeden z bardzo udanych
eksperymentów. Ale trzeba pamiętać, że sojusz zobowiązuje. Dziś w tym sojuszu
jest Polska i jest Republika Federalna Niemiec i obie strony są zobowiązane do
respektowania swoich elementarnych interesów. Ten sojusz był potrzebny, jest i
będzie, to niezwykle wręcz istotne. Ale ojcowie jednoczącej się dziś Europy nie
ograniczyli się do koncepcji paktu obronnego. Zbudowali też początki tego, co
dzisiaj nazywa się Unią Europejską. To niewątpliwie jeszcze może bardziej
interesujący eksperyment w dziejach ludzkości. I też, przynajmniej jak dotąd,
zakończony wielkim sukcesem.
W ramach tej wspólnoty zasada równowagi sił została, przynajmniej do
pewnego stopnia, zastąpiona regułą współpracy. Jakie były warunki tego sukcesu?
Warunkiem pierwszym była, względna przynajmniej, wspólnota wartości, takiej jak
wolność, demokracja, pluralizm. Warunkiem drugim była rezygnacja z imperialnych
marzeń, częściowa przynajmniej rezygnacja z zasady sfer wpływów. Bez tego
również nie byłoby zjednoczonej Europy. I dlatego mamy tutaj w ramach dzisiaj
27, a sądzę, że w przyszłości większej ilości państw, coś, co jest całkowicie
nową jakością. Ta jakość powinna być otwarta również dla innych, ale pod jednym
warunkiem – przyjęcia owego systemu wartości. Systemu, w którym nie ma miejsca
na marzenia o tym, co było kiedyś, w którym myśli się na zasadach równości. Ta
współpracująca ze sobą Europa nie wymaga rusztowania opartego o dwa państwa,
wymaga szerokiej, wielostronnej współpracy. I wymaga demokracji nie tylko
między państwem a obywatelem, ale także w relacji między państwami. Jeżeli tak
się stanie, to można powiedzieć, że z niewyobrażalnej tragedii,
niewyobrażalnych zbrodni lat 1939-45 do końca wyciągnęliśmy wnioski.
Droga do tego nie jest dziś jeszcze krótka. Chciałbym jednak z tego miejsca
wyrazić nadzieję, że zdołamy tę drogę pokonać, w oparciu świat wartości, w
oparciu o prawdę. O prawdę, która często bywa bolesna, ale którą ujawnić muszą
zarówno zwycięzcy jak i pokonani. Nie można przyjąć zasady, że ci, którzy
zostali pokonani muszą mówić także o sprawach dla nich najgorszych, a ci,
którzy zwyciężyli – nie. Prawda jest jedna, prawda – zdaniem nas, chrześcijan,
nawet najgorsza – wyzwala a nie niewoli, wyzwala a nie upokarza, pod warunkiem,
że dotyczy wszystkich.
My Polacy mamy prawo do dostępu do prawdy, dostępu do prawdy o sprawach dla
naszego narodu tragicznych i z tego nigdy zrezygnować nie możemy. Głęboko
wierzę, że Europa, cała Europa idzie właśnie w tym kierunku, w kierunku
pluralizmu, wolności i demokracji, i prawdy nawet wtedy, gdy jest bardzo
twarda. Bo my do swoich grzechów, o czym mówiłem przed chwilą, przyznać się
potrafimy. Trzeba też potrafić przyznać się do grzechów i nie stawiać w jednej
płaszczyźnie decyzji o zamordowaniu 30 tys. ludzi i epidemii tyfusu lub innych
chorób. To nie jest droga do pojednania. Droga do pojednania, która jest
potrzebna nie tylko mojemu krajowi, ale i całej Europie.
Dziękuję bardzo.