Translate

poniedziałek, 5 listopada 2018

Wieczne pióro, gęsie pióro…



Nasza rodzina składała się z Rodziców, trzech starszych Sióstr, starszego Brata i mnie.
Była jeszcze siostra Jola, ale umarła w czasie okupacji.

Ojciec był nauczycielem, Mama prowadziła dom.

***

Z wczesnego dzieciństwa pamiętam, że Rodzice byli ciągle zajęci pracami, które trzeba było wykonać, aby rodzina i dom funkcjonowały jak należy. Rzadko widziałam ich siedzących bezczynnie. W czasie odpoczynku czytali gazety, książki, spędzali czas w gronie znajomych. My, dzieci, mieliśmy swoje ulubione zabawki, a wspólnie lubiliśmy grać w chińczyka, warcaby czy w pchełki. Bywało, że po kolacji Tato rozstawiał szachy, do których zapraszał mojego Brata. Razem z Siostrą przyglądałyśmy się dostojnej i cichej grze, a ja siadałam na oparciu fotela i zaplatałam w warkoczyki siwiejące włosy Ojca. Byłam najmłodsza i chyba dlatego czasem wolno mi było więcej.

Najbardziej jednak lubiłam, gdy Tatuś trudził się drobnymi naprawami. Czasem trzeba było naprawić lalki, które niespodziewanie gubiły rączkę czy nóżkę, częściej jednak były to naprawy przedmiotów i domowych sprzętów.

Majsterkowanie najczęściej odbywało się w kuchni. Tata przynosił starą szufladę, w której składał wiele przedmiotów. Przede wszystkim były to różnokształtne narzędzia, których wygląd z czasem nauczyłam się łączyć z ich zastosowaniem i obco brzmiącymi nazwami. W małych pudełeczkach leżały śrubki, nakrętki, gwoździki różnej wielkości i kształtu, zardzewiałe i niepotrzebne pinezki (Mama mówiła „pluskiewki”), jakieś blaszki, skuwki, zasuwki i zawiaski, ozdobne kluczyki, które niczego nie otwierały ani nie zamykały, był nawet fragment srebrnego kolczyka, sprężynki, kłujące metalowe ścinki-sprężynki i inne tajemnicze przedmioty, których przeznaczenia nikt nie znał, dopóki nie okazały się być przydatne. Wtedy usłyszałam takie określenia jak wichajster albo dinks.

Podczas gdy Tato zajęty był swoją pracą, wyciągałam z szuflady różne dziwności i uparcie dopytywałam się: „a po co to, a do czego, a skąd tatuś to ma?” Kiedy Ojciec kończył pracę, pozwalał mi sobie „pomóc”. Z zapałem przytrzymywałam, podawałam, wyszukiwałam, podnosiłam, zbierałam, segregowałam, nawet „młotkowałam”, a wtedy Tato układał moją rączkę, abym nie zrobiła sobie krzywdy.

***

Ojciec miał liczne talenty. Ładnie śpiewał i grał na skrzypcach, zresztą wykształcony przed wojną nauczyciel musiał umieć wszystko. Jak przez mgłę słyszę śpiewanie kolęd przy akompaniamencie skrzypiec.

W domu wisiały trzy olejne obrazy, które ocalały z wojny, ale Mama utrzymywała, że Tato namalował ich pięć. Nie były to żadne wybitne dzieła, jednak dla nas ważne. Znajdują się w posiadaniu Rodzeństwa.

Kiedy Tato miał czas dla nas, opowiadał o swoim dzieciństwie, o swojej rodzinie, dlaczego został nauczycielem. Czasem wspominali z Mamą swoje przeżycia w czasie II wojny. Dowiedziałam się też, że Rodzice bardzo pragnęli, abym była chłopcem. Nie spełniłam ich marzeń o drugim synu i urodziłam się dziewczynką.

***

Tato dużo palił. Kiedy pracował, otaczały go obłoki dymu. Jego krótko przystrzyżony wąs był nawet nieco przyżółcony. W prawej szufladzie biurka zawsze leżały papierosy, a głębiej, zawinięta w gałganek, spoczywała nieużywana od lat fajka.

Od czasu do czasu Ojciec wytwarzał pomarańczówkę lub cytrynówkę: obierał owoc starannie ze skórki, kroił ją w cieniuchne paseczki i wkładał do „kwaterki”, czyli butelki z alkoholem o pojemności 0,25 litra, stojącej w dolnej części biurka zamykanej na kluczyk. Do próbowania jakości likieru służył kieliszek z grubego szkła. Dziś stoi on w mojej kuchennej szafce, popielniczka zaś u mojej Siostry.

popielniczka


Latem Tato pracował w klasie, zimą rozsiadał się w domowym fotelu ustawionym tyłem do pieca. Uzupełniał dzienniki lekcyjne, układał rozkłady materiału na nowy okres, poprawiał dyktanda i ćwiczenia w uczniowskich zeszytach do kaligrafii (dawno temu uczniowie ćwiczyli kształtne pismo ręczne), przygotowywał się do konferencji i szkoleń, pomagał mieszkańcom wsi pisać podania, skargi i prośby do urzędów. Kiedy Tato pracował, nie wolno było przeszkadzać.









Ojciec używał różnych przyborów do pisania.
Czasem był to ołówek kopiowy. Służył on do pisania notatek z zebrań nauczycielskich oraz organizacji społecznych, do których Tato należał.

Do poprawiania błędów w uczniowskich kajetach służyła obsadka ze stalówką i czerwony atrament przyrządzany z jakiegoś tajemniczego proszku wsypywanego do kałamarza i mieszanego w odpowiedniej proporcji z wodą.

Do wypełniania szkolnej dokumentacji oraz pisania pism urzędowych służyło wieczne pióro. Pamiętam je dokładnie: eleganckie, ciemnozielone ze złoceniami, z krótką rączką i złotą stalówką, wykonane z tworzywa, w którym zatopiono kawałki połyskującej macicy perłowej. To pióro widać na zdjęciu zatknięte w kieszonkę marynarki.
Po śmierci Tatusia trafiło do najstarszej Siostry.

W wyjątkowych okolicznościach mój Ojciec pisał gęsim piórem. Sam wybierał jedną, dwie najładniejsze lotki z gęsiego skrzydła i odpowiednio je przygotowywał, aby zlikwidować ochronną warstewkę tłuszczu, którym ptak impregnuje pióra. Następnie nadawał dutce kształt stalówki, nacinał lekko końcówkę, po czym maczał w maleńkim kałamarzu z czarnym tuszem kreślarskim kupionym w powiatowym mieście i kilkoma zygzakowatymi pociągnięciami próbował na skrawku papieru jakość swojego wyrobu. Kiedy zobaczył, że pióro jest dobre, zasiadał w fotelu, rozwijał przed sobą na stole długi wąski rulon żałobnej szarfy, z boku kładł karteczkę z ułożonym wcześniej tekstem i pisał słowa poświęcone tym, którzy odeszli. Gotowe szarfy ze starannie wykaligrafowanym napisem „ostatnią posługę … oddają…” wysychały w naszym stołowym pokoju.
Zwykle Ojciec robił to darmo, jego praca była uczczeniem pamięci zmarłego.

***

Odległość od przystanku autobusowego do domu pokonałam biegiem. Serce popędzało – prędzej, prędzej... Zapłakana Mama po cichutku, jakby ciągle obawiając się, że zbudzi śpiącego, otworzyła drzwi do sypialni. Ojciec leżał w pościeli z rozrzuconymi rękami. Przyglądałam się wygładzonej ze zmarszczek, pożółkłej twarzy, szukając w niej znajomych rysów. Usiadłam na skraju łóżka i ujęłam rękę Ojca. Dłoń była wiotka, po wierzchu już chłodna, lecz we wnętrzu czaiła się resztka ciepła, którą Tato zostawił dla mnie. Tuląc rękę do policzków, rozpaczliwie usiłowałam je tam zatrzymać. Nie dałam rady. Nikt nie miał tej mocy. Nie, nie zgadzam się! Wybiegłam z domu, szłam przed siebie, a łzy spływały po buzi wraz z wiosennym deszczem.

Miałam wtedy szesnaście lat.

-----------------------------------------------




sobota, 20 października 2018

Zachować godność, to być sobą w każdej sytuacji życiowej




Obejrzałam wczoraj film „Popiełuszko. Wolność jest w nas.” Wszystko znowu jak żywe stanęło przed oczami: puste półki w sklepach, a kiedy już coś „rzucono na sklep”, to kolejki po podstawowe artykuły spożywcze i produkty przemysłowe (to taka ładna omownia papieru toaletowego na przykład), warczący na siebie ludzie, lejąca się z telewizorów „szklana pogoda”, odrapane kamienice, odzież pamiętająca lepsze czasy, blade i wiecznie chorujące dzieci; a po karnawale Solidarności marznący w nieogrzewanych samochodach żołnierze wojny polsko-jaruzelskiej, so-li-dar-ność so-li-dar-ność na ulicach w pamiętne dla Polaków rocznice, cisi, ugrzecznieni sąsiedzi oraz tępe i aroganckie buce w milicyjnych mundurach, panowie naszego życia i śmierci, „nieznani sprawcy” wymykający się tzw. organom śledczym PRL-u; a poza tym knucie po nocach, kierat dnia codziennego, nieufność, marazm, ale jednak nadzieja, że to wszystko nie na darmo, bo serca rozgrzewały wizyty i słowa Ojca Świętego i niezłomni kapłani.

Wiadomość o porwaniu i zaginięciu księdza Jerzego Popiełuszki zelektryzowała wszystkich. Chodziliśmy do naszej parafialnej kapliczki pod wezwaniem św. Stanisława Kostki (sic!) na różaniec. Tak działo się przez kilka wieczorów, kaplica nie mogła pomieścić wielkiej liczby parafian, wszyscy pragnęliśmy usłyszeć wreszcie dobrą wiadomość. Na jednej z mszy św. w intencji szczęśliwego powrotu otrzymaliśmy wiadomość o wyłowieniu z Wisły ciała ks. Jerzego i tak zaczęliśmy modlitwę o spokój Jego duszy. Ta msza św. stała się równocześnie inauguracją modlitw w intencji ojczyzny w naszej parafii.

Do dziś nie wiadomo, co się dokładnie stało, jakie były okoliczności mordu, kto zadał Błogosławionemu Męczennikowi śmierć, czy i jak brzmiały ewentualne ostatnie słowa księdza. Wobec tak licznych wątpliwości nie mamy nawet pewności, że wszyscy mordercy ponieśli karę.

----------------------------------------------------

Ks. Jerzy Popiełuszko został beatyfikowany jako męczennik, bo samo przelanie krwi za wiarę jest znakiem świętości.


Aby błogosławiony męczennik mógł być wyniesiony na ołtarze jako święty, musi dokonać się przynajmniej jeden cud za jego wstawiennictwem. Zdarzenie takie jest wówczas rzetelnie badane przez instytucje Kościoła. Czekamy więc na orzeczenie o Jego świętości, by cały katolicki świat mógł cieszyć się wstawiennictwem nowego świętego z Polski.

Tymczasem módlmy się litanią do bł. Jerzego Popiełuszki:

Kyrie eleison.
Chryste eleison. Kyrie eleison.
Chryste, usłysz nas.
Chryste, wysłuchaj nas.

Ojcze z nieba Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.

Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.

Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami.
Błogosławiony Jerzy, męczenniku – módl się za nami.
Odważny wyznawco Chrystusa –
Wierny świadku Ewangelii –
Zapatrzony w Krzyż Zbawiciela –
Czcicielu Maryi Niepokalanej –
Oddany od dzieciństwa Bogu –
Wychowany w pobożnej rodzinie –
Gorliwy w służbie ołtarza –
Pragnący naśladować świętych –
Wierny głosowi powołania –
Apostole godności człowieka –
Obrońco nienarodzonych –
Miłosierny dla cierpiących –
Wrażliwy na los pokrzywdzonych –
Dobry pasterzu ludzi pracy –
Uczący zło dobrem zwyciężać –
Wzywający do męstwa i solidarności –
Broniący wartości ewangelicznych –
Przestrzegający przed chęcią odwetu –
Wzywający do trwania w nadziei –
Niesprawiedliwie oskarżany –
Okrutnie umęczony –
Kapłanie wierny aż do końca –
Męczenniku prawdy i wolności –
Orędowniku spraw Kościoła i narodu –

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

V. Głosiłem Twoją sprawiedliwość w wielkim zgromadzeniu.
R. I nie powściągałem ust moich, o czym Ty wiesz, Panie.

Módlmy się:

Wszechmogący wieczny Boże, Ty w swojej Opatrzności uczyniłeś błogosławionego Jerzego, prezbitera, niezłomnym świadkiem Ewangelii miłości, wejrzyj na jego męczeńską śmierć w obronie wiary oraz godności człowieka i przez jego przyczynę spraw, byśmy żyli w prawdziwej wolności i zło dobrem zwyciężali. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen.

----------------------------------------------------------

·       Teksty kazań księdza Jerzego Popiełuszki w IPN

„Stonowane i pozbawione emocji” wypowiedzi anonimowego prokuratora, który zna akta śledztwa, nie uspokajają opinii publicznej

Nieznane fakty dot. śmierci ks. Jerzego Popiełuszki













piątek, 20 lipca 2018

Referendum konstytucyjne


Pan Prezydent Andrzej Duda ogłosił 10 pytań, które znajdą się w referendum konstytucyjnym. Wg wcześniejszej propozycji prezydenta miałoby ono zostać przeprowadzone 10 i 11 listopada tego roku. Czekamy na decyzję Senatu RP w tej sprawie.
Oto te pytania:

Referendum konstytucyjne 2018 r. Pytania Prezydenta RP

Czy jest Pani/Pan za:
a. Uchwaleniem nowej Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej?
b. Uchwaleniem zmian w obowiązującej Konstytucji RP z dnia 2 kwietnia 1997 r.?
c. Czy jest Pani/Pan za pozostawieniem Konstytucji z dnia 2 kwietnia 1997 r. bez zmian?

Czy jest Pani/Pan za unormowaniem w Konstytucji RP obowiązku przeprowadzenia referendum ogólnokrajowego na wniosek co najmniej 1.000.000 obywateli, oraz za tym, aby wynik takiego referendum był wiążący, gdy weźmie w nim udział co najmniej 30% uprawnionych do głosowania? TAK/NIE

Czy jest Pani/Pan za
a. Systemem prezydenckim, tj. wzmocnieniem konstytucyjnej pozycji i kompetencji wybieranego przez Naród Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej?
b. Systemem gabinetowym, tj. wzmocnieniem konstytucyjnej pozycji i kompetencji rady Ministrów i jej Prezesa oraz wyborem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej przez Zgromadzenie Narodowe?
c. Utrzymaniem obecnego unormowania modelu władzy wykonawczej?

Czy jest Pani/Pan za konstytucyjnym unormowaniem wyboru Posłów na Sejm RP:
a. W jednomandatowych okręgach wyborczych (system większościowy)?
b. W wielomandatowych okręgach wyborczych (system proporcjonalny)?
c. Przy połączeniu obu tych metod (system mieszany)?

Czy jest Pani/Pan za podkreśleniem w Konstytucji RP znaczenie chrześcijańskich źródeł
Państwowości Polskiej oraz kultury i tożsamości Narodu Polskiego? TAK/NIE

Czy jest Pani/Pan za konstytucyjnym unormowaniem członkostwa Rzeczypospolitej Polskiej
w Unii Europejskiej i NATO, z poszanowaniem zasad suwerenności Państwa oraz
nadrzędności Konstytucji RP? TAK/NIE

Czy jest Pani/Pan za zagwarantowaniem w Konstytucji RP ochrony polskiego rolnictwa i
bezpieczeństwa żywnościowego Polski? TAK/NIE

Czy jest Pani/Pan za konstytucyjnym zagwarantowaniem ochrony rodziny, macierzyństwa i 
ojcostwa, nienaruszalności praw rodziny (takich jak świadczenia z programu 500+) oraz
uprawnień do szczególnej opieki zdrowotnej kobiet ciężarnych, dzieci, osób
niepełnosprawnych i w podeszłym wieku? TAK/NIE

Czy jest Pani/Pan za konstytucyjnym zagwarantowaniem szczególnej ochrony: pracy jako
fundamentu społecznej gospodarki rynkowej oraz prawa do emerytury nabywanego w
ustawowo określonym wieku (60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn)? TAK/NIE

Czy jest Pani/Pan za uregulowaniem w Konstytucji RP podziału jednostek samorządu
terytorialnego na gminy, powiaty i województwa? TAK/NIE



















piątek, 13 kwietnia 2018

Urodzony w niewoli, okuty w powiciu...



















Włodzimierz Arwaniti







Informacje o dacie urodzin przyszłego pułkownika artylerii Wojska Polskiego są sprzeczne. Muzeum Wojska Polskiego podaje dzień 16 sierpnia 1890 roku, Wikipedia zaś 6 września tegoż roku. Nie ma zaś sprzeczności co do miejsca urodzenia – to Rawa Mazowiecka w ówczesnej guberni piotrkowskiej.

Dlaczego wybrał karierę żołnierza?

Jako zaledwie 22-letni mężczyzna ukończył Michajłowską Akademię Artylerii w Petersburgu (był to rok 1912). Przez sześć następnych lat służył w Armii Imperium Rosyjskiego. Jednak w marcu 1918 spotykamy go już w dywizjonie artylerii konnej I Korpusu Polskiego dowodzonego przez generała Józefa Dowbor-Muśnickiego.

Sytuacja na froncie I wojny światowej oraz wewnątrz Rosji spowodowały, że I Korpus Polski
musiał opuścić twierdzę w Bobrujsku. Ostatni transport wojsk wyruszył do kraju w lipcu 1918 roku. Być może wtedy Włodzimierz Arwaniti powrócił do kraju, by w listopadzie w stopniu kapitana zostać przyjętym do tworzonego właśnie Wojska Polskiego. Otrzymał przydział  do 1. Pułku Artylerii Polowej Legionów, z którym wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej. W jego karierze zawodowej znajdziemy jeszcze 9 Pułk Artylerii Polowej w Białej Podlaskiej i 3 Pułk Artylerii Ciężkiej w Wilnie.

W. Arwaniti szybko awansował, bo wyróżniał się cechami ważnymi u dowódcy: trafną oceną sytuacji, szybkością podejmowania decyzji, zdecydowaniem, ważne były też jego kwalifikacje moralne. W latach 1927-1928 pełnił obowiązki dowódcy Pułku Manewrowego Artylerii w Toruniu-Podgórzu. Od kwietnia do grudnia 1929 r. pełnił obowiązki dowódcy 28 Pułku Artylerii Lekkiej w Zajezierzu, a funkcję zastępcy dowódcy tego oddziału do 1931 r. Od 1931 do 1935 dowodził 14 Dywizjonem Artylerii Konnej w Białymstoku.

W 1938 r. Włodzimierz Arwaniti otrzymał awans na pułkownika i przeniesienie służbowe do Grodna, gdzie 25.08.1939 w czasie mobilizacji alarmowej został dowódcą Artylerii Dywizyjnej.

W kampanii wrześniowej na czele swojego pułku walczył na Lubelszczyźnie. 13 września został ciężko ranny, podczas ewakuacji całego szpitala polowego trafił na wschód. Po 17 września dostał się do sowieckiej niewoli i wraz z tysiącami jeńców wojennych trafił do obozu w Starobielsku.


Ja tylko jedną taką wiosnę miałem w życiu...

Wiosna 1940 roku była ostatnią wiosną w życiu tego 50-letniego żołnierza i nie była to wiosna nadziei...

Czy był człowiekiem spełnionym? Dzisiejsi pięćdziesięciolatkowie nie będą mieli trudności z odpowiedzią.

Walczył o wolny, niepodległy kraj, o suwerenną ojczyznę. W walce z jej wrogami dosłużył się wysokiej rangi oficerskiej, dowodził różnymi formacjami. W warunkach pokojowych za dwa lata, w 1942 r. obchodziłby jubileusz 30-lecia pracy zawodowej. Może przygotowywałby się do emerytury? Założył rodzinę, miał żonę, dwoje dzieci. W czasach pokoju z radością uczestniczyłby w ich rozwoju, obserwował samodzielne życie.

O życiu Włodzimierza Arwaniti nie wiemy wiele, wiemy natomiast jak zginął. Wiosną 1940 roku został zamordowany strzałem w tył głowy (wraz z 3738 polskimi jeńcami wojennymi) w piwnicach Obwodowego Zarządu NKWD w Charkowie. To jego śmierć, oraz trzech tysięcy siedmiuset trzydziestu siedmiu innych żołnierzy, opisuje jeden z jej wykonawców, Mitrofan Wasiljewicz Syromiatnikow (w 1940 roku strażnik w więzieniu NKWD w Charkowie, który zajmował się m.in. wywożeniem zwłok do Piatichatek), kiedy mówi:

Trzeba było przecież przykrywać ich, trzeba było im czymś owijać głowy. Rozumiecie. Żeby nie krwawiła. [...]  Braliśmy ich stamtąd i układaliśmy na samochodzie naprzemian, jednego głowa w jedną stronę, a drugiego w przeciwną. [...] Potem tymi szynelami, które zostawały, przykrywaliśmy z wierzchu. A potem wrzucaliśmy ich do dołu. [...] A trzeba było go przysypać. Potem zowu na nich, obok układać. I tych znowu przysypać. [...] Zapełniają i przysypują. Aż do całkowitego zapełnienia dołu.


O wiosno! kto cię widział wtenczas w naszym kraju!

Odrodzona z niewoli Ojczyzna przyznała swemu Żołnierzowi medale:

Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski – 10.11.1938
Krzyż Walecznych
Złoty Krzyż Zasługi
Medal Niepodległości
Medal Pamiątkowy za Wojnę 1918-1921
Medal Dziesięciolecia Odzyskanej Niepodległości

Pamięta o nim i Polska współczesna. W 2007 roku prezydent L. Kaczyński awansował go na stopień generała brygady.

Od roku 2000 ten wierny Żołnierz Rzeczypospolitej spoczywa na Cmentarzu Ofiar Totalitaryzmu w Charkowie na Piatichatkach.


Przydatne linki:



środa, 11 kwietnia 2018

Zginęli, bo byli razem…



Przemówienie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej p. Andrzeja Dudy na uroczystości odsłonięcia Pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej w dniu 10 kwietnia 2018 r.



Wielce Szanowni Najbliżsi tych, którzy osiem lat temu zginęli w Smoleńsku!
Wielce Szanowny Panie Premierze, Pani Mecenas, drogie Wnuczki Pary Prezydenckiej!
Szanowni Panowie Marszałkowie!
Szanowny Panie Premierze!
Szanowni Państwo Ministrowie, Posłowie, Senatorowie!
Wszyscy Dostojni zebrani Goście!
Drodzy Przyjaciele, drodzy Mieszkańcy Warszawy!
Drodzy Rodacy z całej Polski!


To taki dzień słodko-gorzki. Gorzki, bo przecież osiem lat temu dotknęła Polskę straszliwa tragedia, najgorsza od II wojny światowej, nie tylko dlatego, że w katastrofie zginęło 96 Polaków, ale dlatego, że Państwo Polskie, że nasza Polska dopiero co tak niedawno odrodzona, Polska, która wyrwała się zza żelaznej kurtyny po latach zniewolenia, znowu straciła swoja elitę, a w każdym razie dużą jej część.

Jakże tragiczny, straszny moment, najstraszliwszy oczywiście dla Rodzin, które straciły Ojców, Mamy, Braci, Synów, Córki, ale straszliwy dla całej Polski, bo to byli ludzie, którzy Polskę, tę odrodzoną, budowali i co do których przecież wszyscy mieliśmy nadzieję, że będą ją budowali jeszcze przez długie, długie lata, bo wielu z nich to byli ludzie, którzy na pewno mieli przed sobą jeszcze lata służby dla Rzeczypospolitej.

Czegóż oni mogli jeszcze dokonać?! Czegóż mógł jeszcze dokonać pan Prezydent, profesor Lech Kaczyński jako Prezydent Rzeczypospolitej jeszcze w tamtej i, wierzę w to głęboko, także w następnej kadencji, później jako polityczny mentor – ten, do którego przychodzi się po radę, po to, żeby wysłuchać komentarza, żeby wysłuchać mądrości wynikającej z dziesięcioleci pełnienia służby publicznej na tak wielu ważnych stanowiskach?!

Bo zginęli ludzie ze wszystkich stron sceny politycznej: Sojuszu Lewicy Demokratycznej, z Platformy Obywatelskiej, z Polskiego Stronnictwa Ludowego, z Prawa i Sprawiedliwości – pełna reprezentacja polskiego świata politycznego.

Czemu zginęli? Zginęli, bo byli razem. Bo byli razem, zjednoczeni w przekonaniu o absolutnym obowiązku każdego Polaka, każdego z nich, uczczenia pamięci, oddania hołdu polskim oficerom ludobójczo pomordowanym w Katyniu.

Bo byli razem. (oklaski)

Zginęli razem jako reprezentacja naszej polskiej wspólnoty. Tak jak przed chwilą powiedział Pan Premier – bez podziału jakiekolwiek na barwy polityczne, na wykształcenie, na światopogląd, na inne przekonania, połączeni w jednym przekonaniu: że są polskimi patriotami i muszą oddać hołd innym patriotom, którzy polegli, (oklaski) że muszą utrwalić pamięć, uczcić ją (oklaski).

To właśnie im poświęcony jest ten pomnik, ten monument, ten monolit, który stoi na tym chyba najważniejszym w Polsce placu. Placu, gdzie jest święty dla nas wszystkich Grób Nieznanego Żołnierza, placu, gdzie usłyszeliśmy jedne z najważniejszych słów w naszej historii, wypowiedziane przez ojca św. Jana Pawła II, słów, które obudziły Polaków do wolności, słów, które upamiętnia ten stojący na środku placu Krzyż. Krzyż, na który patrzy ze swojego pomnika marszałek Józef Piłsudski, spoglądając zarazem na Grób Nieznanego Żołnierza i spoglądając także na ten odsłonięty dzisiaj monument. Placu, który jest świadkiem naszej historii, tak jak ważną rysą w naszej historii jest tragedia smoleńska.

Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że ten pomnik staje właśnie tutaj, w sercu Warszawy i że jest właśnie taki. Bardzo dziękuję panu Jerzemu Kalinie, jestem ogromnie wdzięczny. Pamiętam instalację, o której niewiele się mówiło, którą, by upamiętnić tę właśnie tragedię smoleńską, kilka lat temu stworzył w Krakowie pod Wawelem. Odsłonił ją wtedy w obecności Pani mecenas Marty Kaczyńskiej i Jej Córek, i mnie, i kilku jeszcze krakowian, którzy wtedy byli z nami.

Dziś stworzył ten nieprawdopodobnie wymowny obelisk, który – wierzę w to – stanie się w krótkim czasie świętym miejscem dla wszystkich Polaków. Czemu? Bo jest symbolem naszej wspólnoty, bo upamiętnia to, co było wspólnotowe i że właśnie dlatego, co było wspólne, nasze Oni zginęli. (oklaski) I dlatego on jest nasz wspólny i wierzę w to, że będzie nas właśnie jednoczył niezależnie od poglądów, niezależnie od barw politycznych, niezależnie od szczegółowych przekonań, bo on jest wszystkich i dla wszystkich. I bardzo pragnę, żeby tak był pojmowany.

A czemu ważne, że jest? Dlatego, że zginęli Polacy, że zginęli razem, zginęli w służbie publicznej i Polska nie może o nich nie pamiętać. (oklaski) Bo ludzie muszą wiedzieć, że kto ginie w służbie publicznej, ten jest upamiętniony, (oklaski) po to, żeby byli także następni, którzy do służby publicznej pójdą i będą jej oddani i będą służyli Rzeczpospolitej w przekonaniu, że warto i że to przekonanie, że warto i że jest to zaszczyt, będą miały także i ich rodziny i ich najbliżsi. Bo wtedy takie ryzyko jest w jakimś sensie wkalkulowane w koszt służby. Choć oczywiście, każdy ma nadzieję, że do tragedii nigdy nie dojdzie, ale służba polega również na tym, żeby się liczyć, tak jak żołnierz musi się liczyć z tym, że jak pójdzie bronić ojczyzny, to może polec, choć nie chce, choć nie chcą tego jego najbliżsi, ale to jest służba.

Służba ojczyźnie czasem pociąga za sobą ofiary, ale muszą one być uczczone i Polacy, my wszyscy, musimy to rozumieć. Wierzę w to, że to zrozumienie w naszym narodzie jest powszechne i wierzę w to, że ten monument wkrótce stanie się wielkim miejscem naszej wspólnoty. Tak jak powiedział pan minister Jan Kasprzyk – w placu marszałka J. Piłsudskiego, nie na placu. On jest w placu, on jest wrośnięty w grunt Warszawy, on jest wrośnięty w jej serce, tak jak oni i ich pamięć jest wrośnięta w serce Polski, jej stolicy Warszawy i w serca nas wszystkich. (oklaski)

Szanowni Państwo!

Na zakończenie chciałem z całego serca podziękować Wam za to, że przez te osiem lat chodziliście, tworząc żywy pomnik tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem. Tworząc żywy pomnik Prezydenta, profesora Lecha Kaczyńskiego, naszego prezydenta, mojego prezydenta, któremu miałem zaszczyt pomagać w wykonywaniu Jego służby. To także dzięki Wam ten monument stoi dziś na placu i mogliście go odsłonić, to także dzięki Wam mogliśmy odsłonić ten obelisk, na którego miejscu stanie wkrótce pomnik naszego Prezydenta, pomnik upamiętniający Jego służbę dla Rzeczypospolitej.

Dlaczego? Bo był wyjątkowy, bo nikt nie miał takiego doświadczenia politycznego wynikającego z zaufania, którym był obdarzony, (oklaski) obdarzany przez różnych ludzi, reprezentujących przecież różne poglądy, (oklaski) a przede wszystkim przez wyborców, którzy wybierali Go do Senatu RP, do Sejmu RP, na prezydenta Warszawy i wreszcie na Prezydenta Rzeczypospolitej. Cieszył się po prostu ogromnym zaufaniem społecznym, bo sobie na to zaufanie zapracował, można więc śmiało powiedzieć, że zapracował sobie swoją służbą dla ojczyzny także i na to upamiętnienie. Zrobił dla Polski rzeczy wielkie. (oklaski) I to także dzięki Niemu, dzięki Jego pracy, dzięki Jego programowi, dzięki Jego przekonaniom, które niestrudzenie starał się wcielać w życie, realizować swoją wizję wolnej Polski, ta Polska jest dzisiaj coraz silniejsza. Ta Polska jest dzisiaj coraz bezpieczniejsza, bo my dzisiaj realizujemy to, o czym On mówił, a czego nie zdążył zrealizować, to, co On nam zostawił w testamencie; to choćby właśnie za ten testament, ten pomnik i ta możliwość spojrzenia na plac marszałka Piłsudskiego, na Grób Nieznanego Żołnierza, na ten Krzyż upamiętniający I pielgrzymkę Ojca świętego do ojczyzny i ten monument; zwyczajnie mu się należy. Dziękuję, że także i ten pomnik wychodziliście, maszerując przez osiem lat ulicami Warszawy i innych polskich miast. Dziękuję Wam za tę pamięć.

Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy!





Przemówienie prezydenta Andrzeja Dudy spisałam z nagrania (pod tekstem przemówienia). Dokonałam drobnej korekty stylistycznych i niewielkich skrótów, mających na celu ułatwienie czytania. Podkreśliłam słowa dobitnie akcentowane przez mówcę. Poprawki te nie zniekształciły sensu przemówienia. Tytuł również pochodzi ode mnie.