Translate

wtorek, 25 kwietnia 2017

Katyn Memorial in Baltimore


Katyn Memorial in Baltimore (fot.własna)
W nowej dzielnicy jednego z najstarszych miast Wschodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych – Baltimore – w Harbor East – pośrodku niewielkiego ronda między ulicami Felicia, President i Aliceanna, przed reprezentacyjnym hotelem Marriott stoi niezwykły monument. Nie jest wielki, raczej trzeba go wypatrywać pomiędzy wieżowcami, lecz ściąga wzrok olśniewającym blaskiem złota, unikalną formą, a przede wszystkim dedykacją. Na granitowym obramowaniu fontanny wybija się jedno słowo i jedna data: KATYŃ 1940.

Dzieje powstania tego pomnika powinny być znane Polakom, a Osoba pomysłodawcy otoczona szacunkiem.

Oficer armii amerykańskiej, major Clement A. Knefel po zakończeniu II wojny światowej stacjonował w Niemczech w amerykańskiej strefie okupacyjnej. O masakrze w Katyniu dowiedział się podczas Procesu Norymberskiego. Wstrząśnięty kaźnią oficerów (jeńców wojennych – POW) sojuszniczej polskiej armii w katyńskim lesie, powziął myśl o ufundowaniu im w swoim rodzinnym mieście tablicy pamiątkowej.

Po przejściu na emeryturę rozpoczął realizację projektu. Początkowo nie zwrócił się do żadnej instytucji ani nie szukał „sponsora” dla swej idei. Uważał, że sam jest im to winien.

Czy łatwo jest nam, Polakom, wyobrazić sobie starszego pana, weterana II wojny światowej, Amerykanina w mundurze z medalami, który na polskim festynie w Paterson Park, przy stoliku pod parasolem sprzedaje lemoniadę i sandwicze własnoręcznie przyrządzone? Czy łatwo nam uzmysłowić sobie, jakie wrażenie na baltimorzakach, co nie zaznali wojny w swoim kraju, robiła opowieść żołnierza o tej masakrze?

Po dziesięciu latach samotnego kwestowania wśród różnych organizacji, gdy zobaczył, że jego wysiłek przynosi niewielki efekt, major Knefel zwrócił się o pomoc do marylandzkiego Oddziału Kongresu Polonii Amerykańskiej. Zainicjował powstanie Komitetu Katyńskiegoktórego został pierwszym przewodniczącym, a honorowe przewodnictwo objęła Barbara Mikulski – baltimorzanka polskiego pochodzenia, senator z Partii Demokratycznej, dziś już na emeryturze.

Ówczesne władze miasta na czele z prezydentem Kurtem Schmoke zdobyły się na hojny gest: ofiarowały teren i przygotowały go pod pomnik. Z pomocą finansową pośpieszył urząd Gubernatora Stanu Marylandgmina żydowska i inne związki wyznaniowe oraz prawdziwe rzesze prywatnych darczyńców, głównie z Polonii.

Monumentalną wizję pomnika stworzył, znany w Stanach Zjednoczonych z licznych dzieł ilustrujących historię Polski, artysta Andrzej PityńskiRzeźba wyobraża bijący ku niebu płomień, w który wkomponowane są istotne dla naszej historii postacie i symbole. Model pomnika otrzymał na pamiątkę Ojciec Św. Jan Paweł II podczas wizyty w Baltimore w 1995 roku.

W październiku 1996 r. uroczystość poświęcenia miejsca pod monument i wmurowania urny z ziemią z katyńskich dołów zgromadziła, oprócz oficjalnych przedstawicieli Ambasady RP, Komitetu i Strony amerykańskiej, także mieszkańców miasta i liczną Polonię. Poświęcenia ziemi dokonał kapelan Rodzin Katyńskich, ks. prałat Zdzisław Peszkowski, który we wzruszających słowach opowiedział o tragedii polskich oficerów a także o czasie PRL-owskiego zniewolenia, kiedy prawda o Katyniu żyła „w podziemiu”.

Na odsłonięcie pomnika przyszło jednak poczekać. Wykonanie odlewu zlecono Gliwickim Zakładom Urządzeń Technicznych. Niektóre elementy pomnika zamawiane były we Francji, Anglii, Niemczech, a nawet w Australii. Dzieło dotarło do portu Baltimore z opóźnieniem. Organizatorzy ponownie ustalali termin odsłonięcia pomnika, dogodny dla wszystkich gości, z tego powodu główna uroczystość odbyła się dopiero 19 listopada roku 2000, w dzień słoneczny, lecz zimny i bardzo wietrzny.

Katyn Memorial in Baltimore (fot. własna)
Wtedy wokół bijącego blaskiem złota pomnika nie było jeszcze tych pysznych wieżowców, które wyrosły od tamtej niedzieli. Przenikliwa bryza znad zatoki Chesapeake rozwiewała tumany czerwonej ziemi, wdzierała się pod płaszcze, targała sutanny i wstążki na polskich strojach regionalnych, wyciskała łzy z oczu. Całe szczęście, bo nie trzeba było udawać, że to jakiś paproch wpadł pod powiekę...

Wśród zaproszonych gości nie mogło, niestety, być człowieka, od którego wszystko się zaczęło. Major Clement Knefel zmarł w 1998 roku i nie zobaczył imponującego efektu swej skromnej inicjatywy. Ten amerykański weteran jest na pewno polskim patriotą i należy mu się nasza wdzięczna pamięć.

A pomnik nie tylko zdobi, ale żyje własnym życiem. Zaczyna upowszechniać się zwyczaj składania tam wiązanek ślubnych, a w kwietniu każdego roku odbywają się w tym miejscu uroczystości rocznicowe. Od 2011 roku także związane z katastrofą smoleńską.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz