Common raven by David Hofmann |
Od wielu lat w pobliże naszego domu przylatują kruki. Zimą ubiegłego roku naliczyłam w zasięgu wzroku cztery żerujące pary. Według encyklopedii „nasze” kruki to jeden z dziesięciu pogdatunków tego ptaka, w łacińskiej systematyce zwany corvus coraxprincipalis.
Są fascynujące.
Dostojne, duże, z matowymi dziobami i lśniącym metalicznie smolistym
upierzeniem. Przelewają leniwie ciężar ciała z nogi na nogę, zamiatają sztywno długim
ogonem i, ciągnąc skrzydła, dostojnie kroczą po trawniku, charakterystycznie
kiwając głowami, jakby z najwyższym zrozumieniem odnosiły się do codzienności. Wygladają
tak leniwie, ale gdy tylko podejść zbyt blisko, błyskawicznie podrywają się z
ziemi. Przysiadają na świerkach, przelatują z drzewa na drzewo, a gałąź długo
kołysze się na pożegnanie.
Pojawiają się i
znikają. Kiedy z poranną kawą wyszliśmy z mężem na balkon, zauważyliśmy parę
wśród gęstych gałęzi dwupiennego świerku. Przywitaliśmy je uśmiechami, a one zareagowały
na naszą obecność delikatnymi ruchami głowy. Po chwili z charakterystycznym
świstem skrzydeł uniosły się do lotu i opadły na trawę nieopodal.
Dziś rano z
kubkami świeżej kawy jak zwykle wychodzimy na balkon. Siadamy na krzesełkach,
ciesząc się jaśniejącymi w słońcu efektami naszej sobotniej pracy wokół domu. Liczę kolejne linki, nitki i
supełki na pajęczynkach rozsnuwanych pracowicie o zmierzchu przez duże i małe
pająki. Ze zdziwieniem patrzę na spóźniony, samotny kwiatek clematisa. Ale cóż to za
czarny kształt leży nieruchomo nieopodal krzewu? Kruk, to martwy
kruk! Nasz kruk...
Przygotowywanie miejsca.
----------------------------------------------------------------------PS
Dziś, to znaczy we wtorek koło południa, przyleciały dwa ptaki. Jeden usiadł na gałęzi dokładnie nad miejscem, gdzie leżał ten martwy. Drugiego było słychać w pobliskich drzewach. Krzyczały, nawołując się nerwowo. Po chwili odfrunęły. Czy jeszcze wrócą?
Środa. Dziś przyleciał jeden kruk. Nawoływał głośno. Przemaszerował po gałęziach i znów wołał. Nasłuchiwał, wołał i nasłuchiwał. Kiedy nie usłyszał odpowiedzi, jego głos stawał się coraz cichszy i cichszy, jak schrypnięta skarga. W końcu odleciał. Kruki dobierają się w pary raz na całe życie.
Czwartek. Z rana przykry i smutny dla serca widok: piękny czarny ptak siedzi na trawniku dokładnie w miejscu, gdzie pod ziemią leży jego/jej martwy towarzysz. Kiedy się zorientował, że jest obserwowany, podniósł się i leniwie pomaszerował w dół skarpy, po chwili odfrunął.
Po południu usłyszałam krakanie. Jest ono tak donośne, że słychać je pomimo szumu klimatyzatora i klekotania klawiatury. Cichutko wyszłam na balkon i po chwili zauważyłam parę (!) kruków: jeden żerował na trawniku, drugi polatywał między drzewami. Nawoływały się spokojnie. Nawet udało mi się strzelić fotkę jednemu z nich, ale jest b. niewyraźna, bo z daleka.
----------------------------------------------------------------------
http://www.foto-ptaki.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=124&Itemid=223&limit=1&limitstart=1#top
http://home.agh.edu.pl/~szymon/raven.shtml - oryginał poematu E.A Poe, Kruk i kilka tłumaczeń
http://www.eapoe.org/balt/poegrave.htm - strona E.A.Poe Society in Baltimore – tu wiele ciekawych linków
https://www.youtube.com/watch?v=t8lpAR8SN5M - ciekawostka na YT
----------------------------------------------------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz